Wyborcze dekoracje

W związku z wyborami miasto nie przygotowało zbyt wielu gadżetów pomocnych w rozwieszaniu materiałów propagandowych. Te, które były pozostawały na ogół puste - fot. 1.

Zdecydowanie większym powodzeniem cieszyły się drewniane parkany, okalające place budów, choć nie jest ich w Szczytnie dużo oraz szyby wystawowe najrozmaitszych sklepów i placówek usługowych.

Rekordową zaś liczbę plakatów nosiło na sobie ogrodzenie niedużego placu budowy przy ul. Skłodowskiej

(naprzeciw sanepidu). Na parkanie nie pozostała nawet wolna szparka - fot. 2.

Podobnie oklejony został parkan przy ul. 1 Maja, a oferujący pieczywo na osiedlu Leyka nieduży sklepik, o wielkich szybach był tak wyklejony, iż w środku mimo dnia zapanowały ciemności - fot. 3.

Banerów, plakatów, czy plakacików wisi w Szczytnie mnóstwo, albo i jeszcze więcej, bo nie tylko w mieście, ale i w całym powiecie dał się zaobserwować totalny...

...ODJAZD NA PUNKCIE WŁADZY

Jakiś szał i przemożne pragnienie władzy ogarnęły nasze lokalne społeczeństwo, bo jeśli zliczymy wszystkich kandydatów startujących do rad miejskich i gminnych, a także walczących o fotele burmistrzów, to chętnych uzbiera się blisko 700 osób!

Tłumek to już niemały. Z kolei, skupiwszy się tylko na obywatelach Szczytna, to co 50. z nas, wliczając w to niemowlęta i dzieci, które praw wyborczych jeszcze nie mają, ubiega się o zaszczytną funkcję rajcy. Słowem - mamy do czynienia z masowym, nigdy wcześniej nie odnotowywanym u nas na taką skalę, pędem ku władzy.

Ba, jak czytaliśmy w poprzednim "Kurku", dieta "zwykłego" radnego sięga 900 zł, a to już kąsek nie do pogardzenia w naszej szarej i biednej rzeczywistości.

LEKCEWAŻENIE LOKALNEGO PRAWA

"Kurek" pisał o tym nieraz, że na przyulicznych drzewach nie wolno wieszać żadnych ogłoszeń i afiszy, nawet tych przyklejanych taśmą samoprzylepną.

Jest taka miejska uchwała (czyli prawo lokalne), które zakazuje tego procederu. Tymczasem każdy, kto zmierzał na zakupy do miejskiego targowiska mógł (i nadal może) podziwiać widok taki - fot. 4.

Wszystkie praktycznie drzewa stojące przy ul. Żeromskiego (po stronie numerów nieparzystych) zostały opatulone plakatami jednego z kandydatów na burmistrza miasta.

Kto jak kto, ale kandydat na tak zaszczytne stanowisko, prawo lokalne powinien znać, no i je oczywiście respektować.

Inni kandydaci, tym razem do Rady Powiatowej (z lewicy) przytroczyli się do drzewa już nawet nie taśmą, a pinezkami fot. 5.

Jest to już wyższy stopień występku, więc a fe! No i jeszcze większy wstyd, bo wśród kandydatów jest i leśniczy, i pielęgniarka, i pedagog - wdawałoby się osoby mające właściwy stosunek do przyrody.

WYBORY MISS I MISTERA

Kandydatów i kandydatek jest tak wielu, że nic, tylko przebierać i wybierać.

No tak, tyle że kiedy ów tekst ukaże się w druku będzie po ptokach, czyli wyborach i nieaktualny stanie się dylemat kogo tu wybrać i jakie stosować kryteria.

Skoro tak, to nieco żartobliwie spróbujmy pośród licznych kandydatek i kandydatów wybrać miss albo mistera.

Ba, od razu pojawiają się kłopoty, bo niektóre kandydatki są bez twarzy. Nie, żeby ją utraciły wskutek zaangażowania się w jakąś podejrzaną aferę, ale po prostu zostały jej pozbawione w sensie dosłownym - fot. 6.

Oto bowiem obok pięknej Moniki (8,5 pkt. w skali 1 - 10) wisi Krystyna, tyle że jej urody ocenić nie sposób. Wskutek tego całe nasze wybory biorą w łeb, ale, ale, bo Michał, zagorzały czytelnik "Kurka" i znawca kobiet zwraca nam uwagę na inną kandydatkę, tym razem już na fotel, ho ho! - burmistrza.

Powiada on tak: oto...

...PIĘKNO W DOJRZAŁYM WIEKU

I wskazuje baner wiszący na barierce odgradzającej pasy jezdni ul. Kościuszki, tuż przy rondzie - fot. 7.

- 9,5 w skali 1-10 - konkluduje swoją wypowiedź.

PONURY KANDYDAT

Kiedy tak rozmawiamy z Michałem, kierując się dalej w głąb ulicy Odrodzenia, widzimy dziewczynkę w gimnazjalnym wieku oglądającą z zainteresowaniem plakaty wiszące w oknach sklepowych wystaw.

Wyjaśniam młodej osóbce w czym rzecz, że wybieramy miss i mistera kandydatów, a ona, włączając się do zabawy rzecze tak:

- Stanowczo do miana mistera nie zaliczyłabym "Ponurego Tadeusza".

Zaskoczony, pytam dziewczynkę, a któż to taki i skąd owa ksywka "Ponury". Ona zaś milczy i tylko wskazuje paluszkiem na wielkoformatowy plakat wiszący na szybie wystawowej sklepu komputerowego - fot. 8.

No tak, któż może odmówić dzieciom daru obserwacji i talentu do nazywania rzeczy po imieniu, bez zbędnej pruderii, która charakteryzuje tylko dorosłych.

2006.11.15