Nowe stowarzyszenie, powołane w środę w siedzibie starosty, postawiło sobie ambitny cel. Nadomulwiańskie samorządy chcą, by już wkrótce spływy kajakowe Omulwią stały się główną atrakcją turystyczną regionu, która przyćmi te organizowane na Krutyni.
Na kajakowym szlaku
Na zaproszenie starosty Andrzeja Kijewskiego przybyli przedstawiciele powiatów: przasnyskiego, nidzickiego i ostrołęckiego oraz gmin: Jedwabno, Nidzica, Chorzele, Baranowo, Olszewo-Borki, Ostrołęka, Wielbark, Czarnia, Kadzidło i Lelis. W spotkaniu brał także udział wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Andrzej Ołtuszewski. Pomysł skonsolidowania samorządów nadomulwiańskich zrodził się wiosną tego roku podczas spływu kajakowego w Jedwabnie. Dyskutowano wówczas o tym, w jaki sposób można by promować walory turystyczne terenów położonych nad Omulwią, aby skutecznie konkurowały z okolicami Krutyni. Wśród celów utworzonego w środę stowarzyszenia znalazły się m.in. wspieranie idei samorządności, ochrona środowiska, współpraca kulturalna, pozyskiwanie środków pozabudżetowych na rozwój obszarów nadomulwiańskich oraz wspólne promowanie i tworzenie oferty turystycznej. Pierwszym krokiem w tym kierunku ma być uaktywnienie szlaku kajakowego. Wszyscy zebrani na spotkaniu u starosty zgodnie podkreślali, że dziewicze tereny nad Omulwią warte są szerszego rozpropagowania.
Wicemarszałek studzi nadzieje
Powołana w środę do życia organizacja korzysta z doświadczeń utworzonego w 1999 roku Stowarzyszenia Powiatów i Gmin Nadburzańskich, które może się poszczycić dobrymi efektami w pozyskiwaniu środków z funduszu PHARE. Podczas dyskusji wiele miejsca poświęcono ochronie środowiska. Starosta nidzicki zwrócił uwagę na pogarszający się stan jeziora Omulew i wyraził nadzieję, że współpraca w ramach stowarzyszenia zapobiegnie jego dalszemu zanieczyszczaniu. Z kolei wójt Wielbarka Grzegorz Zapadka zasugerował, by postarać się o włączenie omulwiańskiego zbiornika wody podziemnej do głównych zasobów strategicznych kraju. Ułatwiłoby to pozyskanie funduszy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Nadzieje wójta studził wicemarszałek województwa. Jego zdaniem Fundusz daje pieniądze niechętnie i w niewielkich ilościach. Starosta nidzicki z kolei wyrażał obawy, że nowe stowarzyszenie może pozostać jedynie martwym tworem, istniejącym tylko na papierze. Powoływał się przy tym na przykłady podobnych organizacji, które snuły ambitne plany i na tym kończyły swoje poczynania.
Podczas środowego spotkania ustalono wysokość składki członkowskiej, mającej zasilić kasę stowarzyszenia. Każdy samorząd będzie do niej wpłacał tysiąc złotych rocznie.
Ewa Kułakowska
2004.12.15