Monika Hausman-Pniewska nie jest już przewodniczącą Rady Miejskiej w Szczytnie. Jej miejsce zajęła Ewa Czerw, radna opozycyjnego Forum Samorządowego.
Do zmiany doszło dzięki radnym "Niezależnym".
ULGA PRZEWODNICZĄCEJ
Dzień przed Wigilią do Rady Miejskiej wpłynął wniosek o odwołanie przewodniczącej Moniki Hausman-Pniewskiej. Inicjatorzy, ośmioro radnych z opozycyjnego Forum Samorządowego zarzuciło szefowej rady opieszałe wykonywanie swoich obowiązków.
- Pokazuje się tylko na sesjach i to też nie wszystkich. Nie przychodzi na posiedzenia komisji, co zniechęca radnych do aktywnego w nich działania, często efektem tego jest brak kworum - wylicza lider opozycji Henryk Żuchowski. Dołącza do tego jeszcze zarzut nieinformowania rady o treści napływającej korespondencji.
Nieplanowaną wcześniej sesję zwołano na środę 28 grudnia. W kuluarach zaczęły krążyć informacje, że kolejny już wniosek o odwołanie przewodniczącej tym razem może zyskać poparcie większości radnych.
Wkrótce te przepowiednie się sprawdziły. Za odwołaniem Hausman-Pniewskiej opowiedziało się 11 radnych, przeciw było tylko 9. Jeden głos okazał się nieważny.
- Odczuwam ulgę - dzieliła się swoimi odczuciami z radnymi tuż po ogłoszeniu wyniku odwołana przewodnicząca. - Polityka, którą uprawia Forum Samorządowe napawa mnie niesmakiem. Podobne wnioski zgłaszane byłyby co miesiąc, wobec tego dobrze, że to dzisiaj zostało przerwane.
Stawiane jej zarzuty określiła jako bzdurne.
- Był czas, że sprawy rady zajmowały mi czas od świtu do nocy. Później nie było już takiej potrzeby - mówi radna, dodając, że jest bardzo rozczarowana pracami poszczególnych komisji. - Zamiast merytorycznie dyskutować, spora część radnych nie słucha wypowiadanych argumentów i przekrzykuje się nawzajem. Potem to samo dzieje się na sesjach.
UPRZEDZIŁEM MONIKĘ
Chociaż głosowanie było tajne, dla większości radnych nie było tajemnicą, że do opozycjonistów dołączyła trójka radnych "Niezależnych".
Jeden z nich, Zbigniew Gontarzewski, powiedział "Kurkowi", że był za odwołaniem przewodniczącej, bo nie podoba mu się polityka burmistrza Pawła Bielinowicza.
- To jedyny sposób, żeby zmobilizować go do realizacji tego, co obiecywał na początku kadencji, że będzie brał pod uwagę wnioski wszystkich radnych, a nie tylko określonej grupy - uzasadnia swoje stanowisko radny.
Zaznacza od razu, że poinformował o nim niedawną koleżankę klubową.
- Uprzedziłem Monikę, bo nie potrafię tak jak inni radni mówić w oczy, że poprę, a w tajnym głosowaniu być przeciw - mówi radny, który wszedł do rady z listy "Wspólnoty Samorządowej", której liderował Bielinowicz.
SLD NIE CHCIAŁO WŁADZY
Wyłamanie się radnych "Niezależnych" z dotychczasowej nieformalnej koalicji z burmistrzem potwierdziło się podczas głosowania propozycji radnej Beaty Boczar (SLD), aby wybór następcy Moniki Hausman-Pniewskiej przełożyć na 30 grudnia. Takie rozwiązanie oprócz ósemki opozycjonistów poparli radni Klubu "Niezależni" Tadeusz Tomaszewski i Zbigniew Gontarzewski, a trzeci z nich, Ryszard Kasprzak, wstrzymał się od głosu. Ich stanowisko zadecydowało o tym, że wniosek radnej Boczar został odrzucony.
Do walki o fotel szefa rady zgodzili się stanąć Ewa Czerw (FS) i Jerzy Kosakowski (SLD). Niespodziewanie, tuż przed głosowaniem, z pola walki wycofał się ten drugi.
- Zrezygnowałem, bo SLD nie chciał władzy, a ja jako przewodniczący klubu przyjąłem to do wiadomości - tłumaczył później "Kurkowi" swoją decyzję radny Kosakowski.
W głosowaniu tajnym za Ewą Czerw opowiedziało się 12 radnych, przeciw było 9.
- Wiem, że to ciężka praca i będę miała przeciwko sobie osoby mi niechętne. Postaram się jakoś przekonać je do siebie i pracować solidnie, żeby wyszło to z korzyścią dla rady i miasta - deklarowała tuż po wyborze nowa przewodnicząca Rady Miejskiej w Szczytnie.
KIDNAPING POLITYCZNY
Dla burmistrza Bielinowicza decyzja o odwołaniu dotychczasowej przewodniczącej rady jest sporym rozczarowaniem.
- To przykład kidnapingu politycznego - ocenia burmistrz. - Jak się nie jest w stanie dopaść ojca, to się porywa dzieci.
Nie ma wątpliwości, że przetasowania w radzie spowodowało rozczarowanie części radnych zapisami budżetowymi na 2006 rok. W ostatnich tygodniach spotykał się z próbami nacisku, ale im nie uległ. Efektem tego jest odwołanie blisko współpracującej z nim przewodniczącej rady.
(olan)
2006.01.04