Na balkonie bloku na ul. Krótkiej w Szczytnie, na siarczystym mrozie, przez wiele godzin przebywała zamknięta tam przez właścicieli kotka. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili.
Kolejny przejaw znieczulicy, bezmyślności i braku empatii wobec zwierząt. W niedzielę 7 lutego parę minut przed godziną 22.00 oficer dyżurny szczycieńskiej komendy otrzymał zgłoszenie z ul. Krótkiej w Szczytnie. Z przekazanej informacji wynikało, że na balkonie jednego z bloków od kilku godzin miauczy kot. W mieszkaniu było ciemno, co sugerowało, że lokatorzy gdzieś wyszli. Ze względu na bardzo niską temperaturę i późną porę, mundurowi podjęli decyzję o natychmiastowej interwencji. Po przybyciu na miejsce ustalili, że kotka najprawdopodobniej została zamknięta na balkonie około godziny 12.00. Wtedy to sąsiedzi usłyszeli pierwsze pomiaukiwania. Wraz z upływem czasu lament zwierzęcia tylko się nasilał. Policjanci próbowali skontaktować się z właścicielami mieszkania, ale nikt nie otwierał im drzwi. W tej sytuacji na pomoc wezwali straż pożarną. Na miejscu była również przedstawicielka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Strażacy po drabinie dostali się na balkon i umieścili kotkę w transporterze. Obecne na miejscu służby skontaktowały się z pracownikiem schroniska „Cztery łapy”. Wyziębiona, odwodniona i głodna kotka została otoczona specjalistyczną opieką. Szczycieńscy policjanci podjęli czynności zmierzające do ustalenia kto jest właścicielem zwierzęcia i kto w tak nieodpowiedzialny sposób naraził je na niebezpieczeństwo. Znęcanie się nad czworonogami zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, może spędzić za kratkami nawet do 5 lat.
Jak informuje policja, nie była to pierwsza interwencja pod tym adresem. Do podobnej sytuacji miało tu dojść pod koniec grudnia ubiegłego roku.
(ew)