Spory mróz przy słonecznej pogodzie nie przeszkadza zabawom na świeżym, powietrzu, a wręcz do nich zachęca. Lokalnych górek czy wzniesień w Szczytnie nie brakuje, więc jest skąd zjeżdżać na sankach czy nartach, ale jeśli chodzi o jazdę na łyżwach, to z tym już gorzej. Publicznych lodowisk w naszym mieście już się nie uświadczy.
W minioną niedzielę, w bezpośrednim sąsiedztwie wodnej bazy MOS-u, "Kurek" spotkał grupkę dzieci z domu dziecka, która zażywała zabawy na świeżym powietrzu.
Anna Żywica, opiekunka młodszej grupy (4-12 lat) zabrała swoją gromadkę na "górkę", czyli stoki przyratuszowej fosy, aby pośmigała tam na sankach.
- Niby to nic wielkiego, ale uciecha spora - mówi "Kurkowi".
Dzieciaki, uradowane zabawą, popisywały się jeden przed drugim, demonstrując "Kurkowi" rozmaite saneczkowe akrobacje, co nierzadko zostało okupione niezamierzonym efektem końcowym i zamiast na sankach, jeździec kontynuował dalszą jazdę na własnych portkach.
Nikomu to jednak nie przeszkadzało, bo na tym polega zabawa.
- Fajnie jest pędzić z górki na pazurki - mówi Kamil Urbanek, który jest jeszcze zbyt mały, aby opanować jazdę na łyżwach. Co innego sanki - to potrafi każdy!
Wcześniej większe dzieciaki planowały w tym dniu wymarsz na łyżwy, na lodowisko przy wodnej bazie MOS-u. Z daleka bowiem wyglądało na to, że kort tenisowy jest pokryty piękną i gładką taflą lodowa. Cóż, kiedy dzieci podeszły bliżej okazało się, że to tylko śnieg, a nie lód.
No i musiały odejść z kwitkiem.
MOS czuwa
"Kurek", zjawiwszy się w miniony poniedziałek w siedzibie MOS-u, szefostwa tam nie zastał.
- Jest na naradzie - usłyszeliśmy, ale dostaliśmy też zapewnienie, że przy wodnej bazie będzie na pewno lodowisko, choć tylko jedno.
Dobre i to, ale dlaczego tak późno, skoro pogoda od kilku dobrych dni jest znakomita do wylewania tafli. Mrozek, i to dość znaczy, oraz słońce to przecież wprost idealne warunki do uprawiania łyżwiarstwa.
Marek J. Plitt
2005.02.09