Wobec fatalnego stanu dróg gruntowych, samorządy poszukują metod, które pozwoliłyby doprowadzić gminne trakty do stanu używalności, bez konieczności wydawania dużych pieniędzy. Jedną z nich jest utwardzanie nawierzchni przy pomocy żużla. Takie rozwiązanie chcą wprowadzić na swoim terenie władze Dźwierzut.
PIENIĄDZE POSZŁY
Utwardzanie zniszczonych dróg przy pomocy materiału z kotłowni to dla gminy Dźwierzuty szansa, aby po lokalnych traktach jeździło się lepiej. Z przeznaczonej w 2007 roku na utrzymanie dróg kwoty 60 tys. zł samorząd rozdysponował już 40 tysięcy. 30 tys. pochłonęła inwentaryzacja wykonywana przez specjalistów z Warszawy, zgodnie z dyspozycjami Unii Europejskiej. Odśnieżanie kosztowało 10 tys. złotych.
- Z jednej strony cieszyłem się, że ze względu na lekką zimę na usuwanie śniegu wydajemy mniej. Okazuje się jednak, że inwentaryzacja i błoto pochłonęły większość środków przeznaczonych na drogi - tłumaczy wójt Tadeusz Frączek.
Na drogach gminy Dźwierzuty sytuacja jest tragiczna. Najgorzej jeździ się w okolicach Łupowa i Rum, gdzie występują ciężkie, gliniaste ziemie. Tam do zniszczenia nawierzchni wystarczyły przejazdy samochodów osobowych. Kiepsko jeździło się też w pobliżu Linowa.
- Były kłopoty z dowozem dzieci do szkół. W wyciąganiu aut, które ugrzęzły w błocie musiały pomagać ciągniki. Ta zima była pod tym względem wyjątkowa - opowiada sołtys Linowa Marek Pichal.
Wójt Frączek uważa, że wysypanie na drogi kilkuset ton żużla, przynajmniej na razie, rozwiąże problem. Gmina za materiał zapłaci grosze. Tona żużla kosztuje tylko 3 zł. Problemem może być natomiast transport. W tej sprawie wójt liczy na pomoc ze strony najbardziej zainteresowanych, a więc rolników.
- Czekam na propozycje posiadaczy traktorów i przyczep, którzy byliby gotowi przewieźć surowiec na miejsce. Wierzę, że chętni się znajdą. W końcu chodzi tutaj o ich własny interes - mówi Frączek.
Pomysł wójta wzbudza jednak wątpliwości niektórych radnych. Dariusz Lepczak uważa, że wysypywanie żużla na drogi może być szkodliwe dla środowiska. Do przeciwników takiego rozwiązania należy też sołtys Marek Pichal.
- Żużel się kurzy. Gdyby to ode mnie zależało, zabroniłbym podobnych rozwiązań - twierdzi kategorycznie sołtys.
ŻUŻEL BEZPIECZNY
Według Bartłomieja Klimczuka z wydziału ochrony środowiska starostwa powiatowego surowiec pochodzący ze standardowych kotłowni nie jest odpadem niebezpiecznym i spokojnie można go wykorzystywać w pracach drogowych.
- Należy pamiętać, że utwardzanie dróg przy pomocy żużla to forma jego odzysku. Oczywiście, należy to robić z głową - mówi Bartłomiej Klimczuk.
NA GLINĘ NAJLEPSZY
Utwardzanie dróg przy pomocy szlaki paleniskowej z powodzeniem od kilku lat stosuje gmina Szczytno. Według zajmującego się w urzędzie drogami Jerzego Tyczyńskiego, takie rozwiązanie sprawdza się szczególnie na terenach podmokłych i gliniastych. Surowiec z wypalonego węgla znakomicie wiąże glinę i służy jako doskonały podkład pod żwir. Do utwardzania wykonawcy używają żużla z kotłowni miejskiej.
- Jest to materiał dobrze przepłukany, o grubej ziarnistości, więc można go używać do tych celów. Nie stosuje się natomiast popiołu, choćby takiego, jaki powstaje w kotłowni na ulicy Andersa - tłumaczy Jerzy Tyczyński. Podkreśla, że szlaka z kotłowni miejskiej nie jest materiałem ani promieniotwórczym, ani rakotwórczym. Pewne środki ostrożności przy jego wysypywaniu należy jednak zachować.
- Nie zalecałbym jego używania na przykład w pobliżu ujęć wody - mówi Jerzy Tyczyński.
Gmina stosuje szlakę paleniskową wyłącznie poza terenami zabudowanymi, na odcinkach dojazdowych do wsi i pojedynczych gospodarstw. Najwięcej w okolicach Roman, ponieważ na tamtejszych polach występuje glina.
Wojciech Kułakowski
2007.03.21