PUSTO I CHŁODNO
Szczytno należy do najchłodniejszych miast w Polsce. Średnia roczna temperatura jest w naszym mieście o wiele niższa niż na przykład w Jeleniej Górze, Wrześni, czy choćby Działdowie, w którym mieści się skrzyżowanie linii kolejowych, podobnie jak u nas drogowych. Oznacza to, że później niż w większości kraju, przychodzi do nas wiosna, krócej trwa lato, wcześniej nastaje jesień i ogólnie jest mniej słońca. Krótszy jest okres wegetacji roślin, rzadko co kwitnie dwa razy w roku i jest w ten sposób smutniej niż gdzie indziej. Jednocześnie tutejsze okolice są słabo zaludnione. W takiej gminie Jedwabno na jeden kilometr kwadratowy przypada jedenastu mieszkańców. Jest to jedenaście razy mniej od średniej krajowej. Jedwabno znajduje się na szarym końcu w kategorii zaludnienia, nie mówiąc o uprzemysłowieniu, za to przoduje w zasobach środowiska naturalnego.
Cudzoziemcowi, spoglądającemu więc na nas gdzieś z dalekiej, zachodniej części Europy, przedstawia się zapewne ta okolica jako zimna i dzika. Oczywiście, dzikość może przyciągać, jednak trzeba umieć ją sprzedać, czyli zareklamować. Na pewno chcielibyśmy przyjmować więcej gości (szansa na przeludnienie jeszcze długo nam grozić nie będzie), co by podniosło trochę naszą ociężałą stopę życiową. Przykładem może być Mrągowo, które swego czasu zareklamowało jezioro Czos jako nadające się do sportów zimowych. Mrągowo poinformowało o tym Holendrów, a ci zaczęli przyjeżdżać zimą i ochoczo ścigać się na łyżwach po tafli jeziora. W ogóle mieszkańcy mniej dzikiej Europy coraz liczniej i częściej szukają odpoczynku właśnie na terenach nie dotkniętych przemysłem.
Mamy więc ogromny atut w ręku i pozostaje umiejętnie go wykorzystać. Wiadomo, że jesteśmy gościnni i pomysłowi, i to powinno być gwarantem naszego sukcesu. Może warto zainwestować w reklamę terenów naszego powiatu, jako świetnie nadających się do modnych teraz biegów na orientację, albo zawodów typu - lądujesz w samym środku leśnej głuszy, masz przy sobie pudełko z zapałkami w liczbie pięciu, paczkę sucharów i toporek, i radź sobie bracie sam. Zziębnięty i utrudzony zawodnik, cudem trafia w końcu na ludzką osadę i jest wspaniale goszczony co najmniej przez trzy dni (oczywiście osadnicy mają przygotowaną bogato zaopatrzoną piwniczkę). Cóż to dla niego za przeżycie! Będzie opowiadał o nim komu się da i nazywał przygodą życia. Nie trzeba dodawać, że jest to bogaty biznesmen.
Niektóre pomysły są fantastyczne, niekoniecznie w sensie mrzonki, ale na przykład sukcesu. Kto by pomyślał, że Niemcy będą chętnie spędzać urlopy w austriackich wiejskich chatach, gdzie sami sobie pieką chleb i zamiast do wanny, wskakują rano do zimnego potoku? A Austriacy dzięki temu powiększają swoje zyski z turystyki, które stanowią poważną część ich dochodu narodowego. Jeśli zakładamy, że chcemy wykorzystać atrakcyjność naszej okolicy, to inwestujmy w ekologię, stawiajmy na naturę. Chłodno u nas? - ogrzejemy przybyszów naszą gościnnością. Nie szkodzi też, że nas tutaj mało; w przyszłości wyjdzie większy zarobek na głowę.
Marek Samselski
2004.12.15