KOMU BY TU ZABRAĆ

Życie pokazuje, że zawierając jakąkolwiek umowę należy przed podpisaniem bardzo dokładnie ją przeczytać. Umowa może bowiem zawierać mały drobiazg, który przez nas przeoczony daje tej drugiej stronie możliwość wykorzystania nas w sposób zupełnie niespodziewany. Niedawno media podały wyniki kontroli dealerów znanych firm samochodowych, tak konstruujących umowy z klientami, że ci ostatni byli zmuszeni płacić o wiele więcej niż przypuszczali i na dodatek nie otrzymali tego, czego sobie życzyli. Takich dealerów było mnóstwo. Świetnie zdawali sobie sprawę, że oszukują klientów. Część z nich do tego się przyznała i anulowała umowy. Mechanizm działania takich cwaniaków jest prosty; jeśli klient wygląda na dającego się naciągnąć, to go naciągają.

Podobnie zachowują się też banki. Bierzemy na przykład w renomowanym banku kredyt mieszkaniowy, będąc poinformowanymi, ile wyniesie roczna spłata. Już po pierwszym roku może się okazać, że odsetki poszły w górę. Na nasz protest jest spokojna odpowiedź proponująca dokładne przeczytanie całej umowy, w której drobnym maczkiem jest napisane, że bank zastrzega sobie prawo zmiany wysokości oprocentowania kredytu. Żaden z urzędników o tym wcześniej nam nie powiedział. Takie przykłady można mnożyć.

Jednym z ciekawszych i równie zaskakujących przypadków, choć opierających się na trochę innej zasadzie, jest niedawna decyzja Ministerstwa Finansów. Oto obywatele zarejestrowani jako bezrobotni otrzymali szansę na realne rozpoczęcie własnej działalności w postaci bezzwrotnej dotacji w wysokości do 11 tys. złotych. Niedawno pisał zresztą o tym "Kurek". Sporo osób na to się zdecydowało. Kilka dni temu telewizyjne wiadomości podały, że od otrzymanej kwoty muszą zapłacić podatek. Pani w szczycieńskim Urzędzie Pracy potwierdziła to, dziwiąc się takiej decyzji. Powiedziała o przypadku jednego z obywateli, który w ostatnich dniach zeszłego roku skorzystał z dobrodziejstwa dotacji dla bezrobotnego i teraz, zdumiony, dowiedział się o przymusie zapłaty podatku. Trzeba tu dodać, że pieniądze z dotacji należy w ciągu krótkiego czasu spożytkować na zadeklarowany cel, a więc mamy przymus szybkiego wydania pieniędzy i pokazania faktur to dokumentujących.

Dawno przestałem się zastanawiać, czy rządowi urzędnicy mają coś, co wszyscy rozumiemy jako sumienie. Zastanawiam się za to, czy celując w tych, którym można zabrać, tym razem nie skompromitowali się już ostatecznie. Chociaż wątpię w ich znajomość pojęcia "kompromitacja". Może lepsze by było "konfrontacja" takiego decydenta z krzepkim bezrobotnym obywatelem. Najlepiej sam na sam.

Marek Samselski

2005.03.02