CO DALEJ?
W kropce
No i znalazłem się w kropce. Wszyscy Szanowni Czytelnicy znają już wyniki referendum, a piszący te słowa nie wie nic. To znaczy zna prognozy, owszem, ale nic poza tym. Nie napiszę więc nic o wynikach, a prognozami też nie bardzo się przejmuję. Przytoczę jedynie te, które znajdują się na stronach internetowych "Kurka". Zobaczymy, czy się sprawdzą. Chociaż wątpię. W internecie buszuje bowiem młodzież, która w swej olbrzymiej części jeszcze nie ma prawa głosować, a wszelkie sondy traktuje jako zabawę. Przytoczę jednak wyniki w celach kronikarskich. Otóż w środę, na dwa dni przed głosowaniem, udział w referendum deklaruje 84% uczestników sondy, natomiast 14% zdecydowanie zaprzecza. "Tak" będzie głosowało 83% chcących brać udział, natomiast 17% skreśli kwadracik "nie". Wyniki są więc zdecydowanie lepsze niż w sondażach różnych instytucji badania opinii społecznych. Może dlatego, że swoje zdanie w sondzie "Kurka", jak już mówiłem, wypowiada przede wszystkim młodzież?
Pogoda
O czym więc mówić, gdy nie zna się wyników najważniejszego wydarzenia? Anglicy mówią o pogodzie. Mają o czym, bo u nich pogoda zawsze "pod psem". U nas o wiele lepiej. Lepiej, a nawet gorzej, można by powiedzieć trawestując powiedzenie pana Wałęsy. Gorzej, bo w lesie sucho, na polach i w ogródkach sucho i nawet w gardle zasycha, kiedy pobędzie się chwilę na świeżym powietrzu. Jestem ciekaw, skąd się więc biorą informacje od grzybiarzy znajdujących wspaniałe okazy prawdziwków? Pewnie z tego samego źródła, co doniesienia o pojawieniu się potwora z Loch Ness? Jest to widomy znak, że zbliża się "okres ogórkowy". Tyle, że ogórków też nie będzie. Za sucho. Poza tym u nas w kraju trudno mówić o sezonie ogórkowym, skoro się dzieje tyle, ile się dzieje. Sama Sejmowa Komisja Śledcza może dostarczyć wystarczającą ilość artykułów na niejeden numer "Kurka", a przecież innych afer nie brakuje. Nawet na naszym szczycieńskim podwórku pan Starosta z SLD zwalnia z pracy działacza Samoobrony, by opróżnić stołek dla...? Nie sympatyzuję z tym ostatnim ugrupowaniem, ale na tym przykładzie wyraźnie widać o co naprawdę w polityce chodzi. A przecież pisałem, że stanowiska urzędników państwowych i samorządowych powinni zajmować ludzie po egzaminach z patentem urzędnika. Łącznie z panami na stołkach starostów i burmistrzów. I znacznie wyżej także. Samorządność polega bowiem na takim jej rozumieniu, jak to zrobiono w Trelkowie: nie może być we wsi szkoły państwowej, to powołamy własną, społeczną. I zatrudnimy takiego nauczyciela, jakiego my chcemy. A zmienimy go, gdy wyniki nauki naszych dzieci nie będą takie, jakich oczekujemy. I wara innym od naszych decyzji.
Posucha
Z niemałym zainteresowaniem przeczytałem też w "Kurku" prognozę na najbliższe "Dni i Noce Szczytna". Oczekiwałem zmian. Liczyłem, że "Dni" przebiją się do pierwszej dziesiątki imprez o charakterze rozrywkowym i turystycznym. Nic z tego. Prawdopodobnie będzie to kolejna, jedna z wielu dziesiątek podobnych imprez w kraju "o charakterze piwnym". Tyle, że w tym roku chyba będzie miało lepszy smak. Na upały i piwo dobre, a może nawet najlepsze, ale nic to nie zmienia: od piwa ruch turystyczny regionu się nie zwiększy i pozostanie na poziomie z ubiegłego roku. A liczyłem na to, że nowy burmistrz czymś się wykaże, wymyśli nową regułę. Zawiodłem się. Nie chodzi mi bynajmniej o występujących na imprezie piosenkarzy czy zespoły. Są jakie są. Chodzi o nową formułę, coś co uczyniłoby "Dni i Noce Szczytna" czymś wyjątkowym. A może moje wymagania są zbyt duże? Proszę jednak pamiętać, że kto zadowala się czymś już istniejącym w zasadzie skazuje się na cofanie. Należy więc się liczyć z powolnym zamieraniem imprezy, która jeszcze kilka lat temu była dumą naszego miasta. Poza tym czy jedno wydarzenie w czasie całego lata, to dużo czy mało, jak na miasto, które musi liczyć na pieniądze przywiezione przez turystów? Impreza na jeden weekend - zgoda. A co w pozostałe dziewięć? Jednym słowem posucha. Ale w tym przypadku na pogodę nie ma co zwalać.
Na ryby
Skoro na imprezy "kulturalne" (cudzysłowu użyłem celowo) nie ma co liczyć, to może chociaż coś z innej dziedziny: może jakieś zawody o charakterze rekreacyjno-sportowym? Tutaj sprawy mają się jakby odrobinę lepiej. W Koczku powstał już ogólnopolski ośrodek w konnych zawodach długodystansowych. Być może nad jeziorem Domowym powstanie żeglarski ośrodek szkoleniowy z prawdziwego zdarzenia i to dla amatorów tego sportu a nie wyczynowców? Może też przebije się pomysł dotyczący kanału łączącego miejskie jeziora z Saskiem Wielkim, a może nawet dalej. To naprawdę nie jest głupi pomysł. O ile da się naprawić wszystkie niemądre decyzje, jakie dotychczas podjęto w sprawie zagospodarowania terenów, przez które kanał miałby przebiegać. Może należałoby zainwestować w zarybianie jezior, aby Ziemia Szczycieńska stała się mekką dla wędkarzy? Panowie, trzeba myśleć jak przystało na wiek dwudziesty pierwszy. Że można - udowodnił mi ostatnio Zakład Energetyczny. Gdy zaszła konieczność odłączenia mojej wioski od sieci, by dokonać koniecznych napraw, w zastępstwie podłączono agregat prądotwórczy, by miejscowa ludność zbyt dotkliwie nie odczuła braku energii. Zdziwili mnie tym niepomiernie i udowodnili, że można myśleć i robić jak przystało na obecne czasy. Dzięki im za to.
Marek Teschke
2003.06.11