KOMISARZ MIŚ

Czwartek, 9 czerwca

Czwartek, 26 maja

Potęga prasy i telewizji jest wielka. Najlepszym przykładem jest przypadek niejakiego Misia Uszatka, "co klapnięte uszko ma". Prasa i TV zgodnie podały, że znany dzieciom i dorosłym Miś Uszatek zginął w niedzielę z wystawy, ale się odnalazł i został zatrzymany na 48 godzin w Komendzie Policji w Łodzi. Skoro prasa tak napisała, to musi być prawda, gdyż minęły już czasy, gdy obowiązywało hasło: TV (radio, prasa) kłamie. Teraz się mediom bezkrytycznie wierzy, chociaż czasami kłamią jak kilkanaście lat temu.

... Z pieca spadło

Spieszę więc Czytelnikom donieść, jak było z Misiem Uszatkiem naprawdę. Otóż powszechnie wiadomo, co dzieje się na Komendzie Policji w Łodzi. Oprócz zwyczajnych przekrętów, które widać było wyraźnie z Warszawy, a nawet z Olsztyna. Wykorzystał to olsztyński komendant w celu wprowadzenia w błąd dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i pobudzenia społeczeństwa do śmiechu, co zakończyło się dla niego dość śmiesznie - bo dymisją i przejściem na emeryturę, do której i tak miał prawo od iluś tam lat.

Centralne Biuro Śledcze (czy ktoś tam, kto sprawuje nadzór nad przekrętami w komendach policji) wiedziało dobrze, że to, co odkryto to kropla w morzu, że przekrętów jest więcej, ale nie można ich wykryć, bo brak świadka koronnego, który by złapał za rękę tego, kto z magazynów depozytu wyprowadził co cenniejsze eksponaty. Doświadczeni oficerowie policji doszli więc do wniosku, że skoro nie ma świadka, to należy go stworzyć.

Piątek, 10 czerwca

(Dalszy ciąg z czwartku) Genialny pomysł CBŚ polegał na tym, że na komendę i do magazynów należy posłać sprytnego oficera, któremu nadano pseudonim roboczy "Miś Uszatek". A że znane im są doskonale zasady konspiracji, wstawili na wystawę porucznika Misia. Dalszy ciąg jest już państwu znany. Tymczasem prawdziwy por. Miś spokojnie urzędował sobie na półce w magazynie depozytów i notował, notował, notował. A potem filmował i robił zdjęcia. Nazbierał tyle dokumentów, że zachodziła obawa, ze jego materiały zostaną odkryte. Na szczęście na komendzie obowiązywała reguła, że każdy policjant po przyjściu do pracy wypijał szklankę "mądrej herbatki" (100 g alkoholu plus do pełna herbata) i wypalał grubego na palec skręta. Do obiadu jakoś wystarczało. W takiej atmosferze por. Misiowi dobrze się pracowało i wkrótce prasa doniesie, że policji, dzięki sprytnemu posunięciu, udało się wykryć kolejny przekręt czy kradzież z policyjnych magazynów. Podobno kolejną zasadzkę policja planuje w Olsztynie.

Niedziela, 12 czerwca

Lech Wałęsa obchodzi imieniny. Mój kłopot z tymi imieninami polega na tym, że minęły one 3 czerwca, a tu lista gości jeszcze do końca nie gotowa. Podobno restaurator doliczył się już 500 osób, Podejrzewam, że Wałęsa celowo przesuwa termin uroczystości, aby przyjęcie wypadło 15 czerwca, kiedy to imieniny obchodzi prezydentowa Jolanta. W ten sposób nastąpi pełna integracja i przebaczenie.

Poniedziałek, 13 czerwca

Ten, poprzedzający wydanie "Kurka", tydzień chcę zakończyć kilkoma przerażającymi informacjami, które, co tu dużo mówić, mogą nawet uratować życie. Otóż dowiedziałem się o śmierci młodzieńca, który umarł wchłaniając do organizmu gaz do zapalniczek. Sam nie wiem - kompletna głupota czy celowe samobójstwo. Po takim przypadku muszę zrewidować ten punkt mojego kodeksu i wrócić do pomysłu z dopuszczeniem na rynek tzw. miękkich narkotyków. Od nich się tak od razu nie umiera.

Drugi przypadek, dla mnie jako literata, równie przerażający: amerykańscy żołnierze bezcześcili święte księgi - Koran - umieszczając w różnych egzemplarzach bezwstydne napisy, a następnie je palili. Dla nich nie było nic świętego. Koran jest jedną z najczęściej wydawanych książek na świecie. Niemal jak Biblia. Nie ma w nim ani jednego słowa, które byłoby nawoływaniem do zła. To przerażające, że ludzie potraktowali Koran jak "Mein Kampf" Adolfa Hitlera.

Na szczęście ostatnia informacja dotyczy tylko mojego zdziwienia. Otóż jestem zdziwiony, że ludzie się dziwią na wieść, że generał Jaruzelski współpracował z wiadomymi służbami informacyjnymi. Nie tylko on, ale przeszło 20% innych oficerów Ludowego Wojska Polskiego. Kto nie współpracował, tego droga do kariery była zamknięta. A kto dobrze współpracował, karierę robił błyskawiczną. Trudno wskazać bardziej błyskawiczną karierę niż gen. Jaruzelskiego. W ciągu 10 lat został generałem!

Obyśmy w zdrowiu doczekali czasów, w których nie będziemy musieli przypominać podobnych karier.

Marek Teschke

2005.06.15