ROCZNICA
Już mi się zdawało, że będę mógł swobodnie pisać o ulubionym moim temacie, czyli o szkole, a sześćdziesiątą rocznicę zakończenia II wojny światowej zostawić tym felietonistom, którzy piszą to samo, co inni. Ale okazuje się, że tego tematu i ja nie uniknę. O tym potem.
Najpierw o maturze. Przyznam się, że i ja obawiałem się trochę "nowej matury". Wszystko, co nowe, budzi strach. Tymczasem po pierwszym dniu, kiedy uczniowie przedstawili piętnastominutowe wystąpienia przygotowane na dowolny, samodzielnie wybrany temat, okazało się, że ta część egzaminu to pestka. Zwykła prezentacja tak często wykorzystywana w pracy w firmach, a więc istotna w przyszłej pracy maturzysty. Po prezentacji następowały pytania komisji egzaminacyjnej. Czyli - znów jak w życiu. O to pewnie chodziło. Młodzież wychodziła z egzaminu z uśmiechem na ustach. Są oczywiście tacy, którzy twierdzą, że to źle.
To nie jest najweselsza informacja dotycząca naszego zdrowia. Jak zapewne Czytelnicy się domyślają, fundusze przeznaczone na utrzymanie klinik, ZOZ-ów i innych placówek zdrowia nie wszystkie województwa otrzymują w takiej samej wysokości. Okazuje się, że w NFZ zaczęto przy tych kwotach manipulować. Pewne województwa otrzymują za mało pieniędzy, a część otrzymuje za dużo. Ku mojemu przerażeniu, województwo warmińsko-mazurskie, przy nowym sposobie przeliczania należnych kwot, w przyszłym roku otrzyma o 3,6 mln zł mniej. Nasze województwo znalazło się tuż po woj. mazowieckim jako to, które ma dużą ilość wielkich klinik. Czyżby aż tak dobrze było w naszym regionie? Jak to więc będzie w przyszłym roku - jeszcze nie wiadomo, ale trochę mnie te manipulacje niepokoją.
Jak bardzo niestabilny jest układ polityczny w naszym kraju świadczy fakt, że w sobotę powstały aż dwie nowe partie: Demokracja Polska. Demokraci.pl, na czele której stanął przewodniczący Unii Wolności - Frasyniuk. Członkami tej partii są też: pierwszy premier RP - Mazowiecki, minister Geremek, czy niedawny wicepremier Hausner, a do ojców założycieli chce też należeć obecny premier Belka.
Drugiej partii, mającej także związki ze starą Unią Pracy, nazywającej się obecnie Unią Lewicy, przewodniczy pani Jaruga-Nowacka. Wielu ludzi zastanawia się, po co to wszystko? Podejrzewam, że lewica w zmianie nazwy upatruje ratunek dla siebie.
Prawie niezauważalnie dla Polaków odbyły się wybory do parlamentu brytyjskiego. Po raz trzeci wygrała partia pracy Tony'ego Blaira. Naturalnie Blair nie byłby sobą, gdyby nie skorzystał z sytuacji i nie zrezygnował z wyjazdu do Moskwy. Szkoda, że u nas nie zdarzyło się coś podobnego. Chociaż wcale nie jestem pewny, czy nasz prezydent zrezygnowałby z wizyty w Rosji, gdyby na przykład zdarzyła się jakaś powódź czy inny kataklizm.
I tak dobrnęliśmy do godz. 22.43 8 maja 1945 r., o której to godzinie podpisano akt kapitulacji, kończšcy gehennę II wojny światowej.
Jaka jest prawda o uroczystościach w Moskwie - nie będę opisywał. Każda gazeta o tym trąbi. Stało się jednak nie tak, jak miało być. Uważałem, że prezydent Putin jest sprytniejszy, a nawet mądrzejszy niż to z przebiegu uroczystości i samego przemówienia wynikało. Otóż zaplanowane uroczystości, zamiast przynieść korzyści Rosjanom, prawdę mówiąc, przyniosły więcej szkody niż pożytku. Zatajenie prawdy, milczenie na temat paktu Ribbentrop-Mołotow z jednej strony, a z drugiej - zasługi polskiego wojska na frontach afrykańskich, norweskich, włoskich (Monte Cassino) w lotnictwie brytyjskim ("Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu" - W. Churchill). O tym wie cały cywilizowany świat. Tymczasem Putin kompletnie się ośmieszył udając, że te bitwy nigdy nie miały miejsca. Za to pierś do odznaczenia medalem 60-lecia dumnie wypinał gen. Jaruzelski, kompromitując do reszty polską ekipę. Czeski prezydent Klaus twierdzi, że medal ten uzyskał Jaruzelski za interwencję wojsk sprzymierzonych w Czechosłowacji w 1968 roku.
Zacząłem od młodzieży i na młodzieży skończę. Otóż wszystkie te rozgrywki polityczne, wojskowe parady, dekorowanie medalami nie zmienią faktu, że wielu, bardzo wielu obywateli radzieckich, nieraz w wieku naszych maturzystów poniosło śmierć w walce z hitlerowskim najeźdźcą. Często ginęli niepotrzebnie. Historycy wojskowości przypominają bowiem, że do ulubionej taktyki dowódców radzieckich należało "rozpoznanie bojem". Co oznaczało, że posyłano na pierwszą linię frontu oddziały wojskowe, aby atakując zmuszały wroga do "odkrycia" swoich stanowisk bojowych. Dość powszechny był też sposób "rozminowania" terenu poprzez przemarsz przez nie oddziałów piechoty. Ginęli wszyscy, ale pole walki było rozminowane.
Obyśmy już nigdy nie czcili rocznicy takiej taktyki.
Marek Teschke
2005.05.18