POWRÓT DO NORMALNOŚCI
Na lokatorów wynajmujących mieszkania od prywatnych właścicieli kamienic padł blady strach. Co to będzie, gdy taki kapitalista podniesie czynsz o 100% i każe sobie płacić za dwupokojową klitkę sumę stanowiącą całą emeryturę? Nikt dotychczas nie dał rozsądnej odpowiedzi na to pytanie, ale..., ale na świecie jakoś to jest i bezdomnych wcale nie ma więcej niż u nas w Polsce. Wynajmem mieszkań rządzą te same prawa rynku, co w innych biznesach. Właściciel kamienicy jest przedsiębiorcą zajmującym się produkcją określonego towaru, w tym przypadku są to mieszkania. I ten towar musi sprzedać. A jeżeli klient, czyli wynajmujący, nie zechce zapłacić, właściciel produktu (mieszkania) zostaje na lodzie, czyli z pustym mieszkaniem. A mieszkań jest na rynku coraz więcej. I będzie jeszcze więcej. Po początkowym zamieszaniu, wszystko się jakoś ułoży, tak jak ułożyło się w wielu innych krajach w Europie i na świecie.
Sporo zamieszania zrobiło oświadczenie przyjaciela Jana Pawła II, ks. Malińskiego, że to nie on był agentem w najbliższym otoczeniu papieża. Zaraz też zgłosił się szef IPN, że sprawę jak najszybciej wyjaśni. A ja się pytam, po co? Przecież każdy dorosły człowiek, który żył w PRL-u, wiedział, że księża, a tym bardziej hierarchowie kościelni mają co najmniej jednego opiekuna.
Mieszkałem w stanie wojennym na Targówku w Warszawie. Pięćdziesiąt metrów od kościoła pw. Chrystusa Króla, gdzie wikariuszem był ksiądz Małkowski. Był to chyba najbardziej ostro wypowiadający się duchowny. Sprawiało mi mnóstwo radości obserwowanie "plastrów" w czasie mszy, którą odprawiał wikary. Wystarczyło pięć minut obserwacji, aby poznać, kto uczestniczy w mszy św. służbowo. Nie wypadało się w kościele śmiać, ale czasami trzeba się było mocno powstrzymywać. Skoro Małkowski miał niejednego obserwatora, to co się dziwić, że miał ich też Karol Wojtyła. I to o wiele lepiej wyszkolonych.
Przez jakiś czas w składzie Unii Europejskiej czegoś mi brakowało. Nie wiedziałem, co to jest. Aż wreszcie odgadłem: brakowało dwóch państw - członków byłego obozu socjalistycznego: Rumunii i Bułgarii.
Rumunia po zmianie ustroju była synonimem biedy i głodu. Żal było tego narodu. Ale teraz powoli powstaje na nogi.
Niewiele lepiej było w Bułgarii. Trochę się dziwiłem, że przed ostatnimi wyborami wrócił do kraju były car Bułgarii i jest on obecnie premierem. Trochę to osobliwe, ale to chyba jego rządy wyprowadzają ten kraj na prostą. I oto słyszę w TV, że rządy Rumunii i Bułgarii podpisały dokument akcesyjny do UE. Dołączą do dwudziestki piątki od 1 stycznia 2007 r. Każdy taki akt cieszy. Europa powinna być razem. Teraz kolej na Ukrainę.
Na razie mamy tylko trzy kandydatury na prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Leppera i prof. Religę.
Wystarczyło kilka dni i profesor o punkt wysunął się przed jednego z braci Kaczyńskich, dotychczasowego prezydenta Warszawy.
Nie wierzę w sukces Andrzeja Leppera. Zbyt wiele złego zrobił w początkach swojej politycznej kariery, by mógł to wymazać obecnym wyciszeniem. Kreuje teraz postać normalnego polityka. Nic mu już jednak nie pomoże.
Profesor Religa obrał drogę kariery politycznej dość dawno: tworzył ugrupowania, partie, podpisywał listy, a może protesty - już nie pamiętam. Marzy mu się obecnie kariera Mościckiego. Co z tego wyjdzie? Nie wiem. Chociaż gdyby nowa konstytucja wyznaczyła prezydentowi rolę figuranta - pasowałby w sam raz.
W czołówce nadal pozostaje Lech Kaczyński. I to wcale nie byłby taki najgorszy prezydent.
Platforma Obywatelska nie może przebaczyć prezydentowi Warszawy Kaczyńskiemu tzw. "afery mostowej" i będzie głosować przeciwko udzieleniu absolutorium mu za rok 2004. Podobno Kaczyński za mało inwestuje.
Doroczne wystąpienie prezydent Rosji Putin rozpoczął od stwierdzenia, że najważniejszą katastrofą geopolityczną XX w. był rozpad ZSRR w 1991 roku. Prezydent wyraził więc chęć powrotu Rosji na pozycję mocarstwa, za jakie się miało przed 1991 r. Każdy ma prawo dążyć do wyznaczonych sobie celów. Chciałbym jednak dla jasności przypomnieć, że w XX w. miały miejsce takie zdarzenia, jak I wojna światowa, rewolucja bolszewicka 1918 r., "Cud nad Wisłą", II wojna światowa, konferencja w Jałcie, wybór Karola Wojtyły na papieża, skok Lecha Wałęsy przez płot stoczni i "Solidarność", wreszcie obalenie muru berlińskiego i... w tej właśnie kolejności - rozpad ZSRR.
Jeszcze do końca nie wiadomo, ale wydarzeniem dla Ukrainy z pewnością jest pomarańczowa rewolucja, choć to już wiek XXI.
Do faktów historycznych, które przypomniałem sobie wczoraj, dorzucę dzisiaj jeszcze dwa. Pierwszy z nich to ten, że właśnie dzisiaj, 26 kwietnia, wygasłoby porozumienie państw tzw. demoludów o Układzie Warszawskim. Gdyby nie stało się to, co się stało w 1989 r., od dzisiaj Układ Warszawski przestałby istnieć. O ile - a z tym należy się liczyć - nie zostałby, tak jak to miało miejsce w 1985, przedłużony o kolejne 20 lat.
Także dzisiaj, 26 kwietnia, przypada 19. rocznica katastrofy w Czarnobylu. Wiadomość o tym podano kilka dni później - w czasie długiego weekendu. Chmury napromieniowanych gazów wędrowały po niebie Europy zahaczając też o naszą mazurską ziemię. Gorzej, że tak naprawdę katastrofa w dalszym ciągu trwa, bo zalany betonem reaktor jest nieszczelny i jeszcze dzisiaj emituje dawkę trzykrotnie przekraczającą dozwolony poziom.
Obyśmy w zdrowiu doczekali bezpiecznych elektrowni atomowych, bo bez nich prędzej czy później nawet w Polsce się nie obejdziemy.
Marek Teschke
2005.06.04