DLA MIŁOŚNIKÓW MĄDREJ KSIĄŻKI
Sobota, 12 marca
Tak się składa, że tekst, który przedkładam Szanownym Czytelnikom, napisałem dość dawno temu. Na dziesięć dni przed ukazaniem się w sprzedaży nowej książki Papieża Jana Pawła II pt. "Pamięć i tożsamość". Przypadkowo trafiły w moje ręce obszerne fragmenty tego dzieła i - muszę przyznać - czekam na ukazanie się książki z olbrzymim zaciekawieniem. I nie kierują mną żadne względy pozaliterackie. Bynajmniej! Ale już dawno nie zdarzyło mi się czytać tekstów tak pobudzających do dyskusji. I jest to dyskusja ciekawa, bo możemy przeciwstawić autorowi swoje argumenty. Aby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów. Papież przytacza słowa św. Tomasza, dotyczące prawa: "Prawo jest to rozporządzenie rozumu dla dobra wspólnego..." I od razu przychodzi nam do głowy to, co dzieje się ze stanowieniem prawa w naszym sejmie - czy jest to "rozporządzenie rozumu"? Często nie jest. I dlaczego nie korzystamy ze starych prawd? Papież podaje też przykład: to przecież legalnie wybrany parlament niemiecki (Reichstag) pozwolił Hitlerowi dojść do władzy w latach trzydziestych. Hitler z tego prawa skorzystał i podpalił całą Europę, stworzył możliwość istnienia obozów koncentracyjnych; to Reichstag oddał rządy w ręce człowieka, który postanowił "ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską", czyli wymordować miliony ludzi. Pomyślmy, czytając tekst Jana Pawła II, ile to razy my, wyborcy, oddajemy władzę w ręce ludzi, którzy nie powinni jej sprawować, ani tworzyć (w sejmie) prawa. Czytając, dyskutujemy, by w końcu wyciągnąć wniosek, że Papież ma rację. Tak jest wielokrotnie.
Inny przykład: zachwycamy się naszym ustrojem - demokracją. Ale zastanówmy się chwilę. Czy to prawda? Czy to oznacza, że np. ustrój, o którym uczono nas w szkole - monarchia - nie mógł równie dobrze służyć podstawowym celom sprawowania władzy, to jest sprzyjaniu narodowi. Mógł, bo znamy przykłady do dzisiaj. Nie tylko w demokracji może powstać państwo prawa. Bo też demokracja może prowadzić do takich zmian, w końcu przekształcając się w tyranię - jeżeli mamy do czynienia z monarchią - lub ochlokrację, czyli panowanie tłumu (w ustroju demokratycznym).
Wszystkie swoje rozważania, z którymi się zgadzamy, opiera Papież na religii, katolicyzmie. Przecież nikt dotychczas nie wymyślił doskonalszych praw moralnych niż dziesięcioro przykazań. Nawet niewierzący je stosują, chociaż twierdzą inaczej. Ale trudno ominąć takie prawdy moralne, jak "nie zabijaj", "nie kradnij", które najpierw powstały w łonie religii, były ustawami boskimi, a potem dopiero wciągnięto je na karty kodeksów. Wszystko to możemy znaleźć w otaczającym nas życiu. Gdyby nie stosowano powszechnie "praw", które Bóg dał narodowi żydowskiemu na górze Synaj, życie stałoby się niemożliwe.
Na kartach książki, której fragmenty są mi znane, możemy z Autorem żywo podyskutować na inny, popularny w zeszłym roku, a ciągle aktualny temat "preambuły" do ustawy konstytucyjnej Unii Europejskiej. Czy powinno w niej być odwołanie do chrześcijańskich źródeł kształtowania się kultury i cywilizacji europejskiej? Kraje Europy Zachodniej nie boją się o swoją kulturę. Są na tyle silne, że, z religią czy bez niej, nie grozi im nacjonalizm czy inne tego typu zagrożenia cechujące współczesne społeczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej.
Sytuacja Polski jest jeszcze inna, bo żaden naród w Europie nie przeżył tak wiele, nie ma takiej historii, jak Polska. Cechuje ją przede wszystkim szereg katastrof, wojen, powstań narodowych. Wieloletnie okresy niewoli, okupacji przez sąsiadów. Rzadko kiedy nasz głos się liczył na arenie międzynarodowej.
Chyba że przyjrzymy się naszym wcześniejszym okresom historycznym - Polsce Piastów i potem Jagiellonów. Tu znajdujemy podstawowe źródła naszej siły. A siłę każdemu narodowi dają dzieła jego kultury. Papież pisze, że takim dziełem jest "Bogurodzica". Dzieło poetyckie i patriotyczne. Pisze też, że u podstaw naszej historii stoją jej twórcy, św. Wojciech, patron narodu związany mentalnie z Gnieznem i św. Stanisław, także patron narodu, ale związany z Polską południową, Krakowem, Podkarpaciem. Papież twierdzi, że u podstaw kultury leżą dwa dzieła literackie - "Bogurodzica" napisana w języku polskim i "Gaude Mater Polonia" - hymn napisany po łacinie. I takie są podstawy naszej tożsamości: narodowe i łacińskie - a więc chrześcijańskie; tak jest przez wieki, aż po dziś. Janicjusz pisał po łacinie, Frycz-Modrzewski czy kanonik fromborski Mikołaj Kopernik (jego dzieło "De revolutionibus orbium coelestium") - też po łacinie. A przy tym powstawały wielkie dzieła pisane po polsku: Mikołaj Rej, Kochanowski - stąd wniosek: kultura narodowa rozwijała się równolegle do kultury łacińskiej, chrześcijańskiej. O tym wszystkim też można będzie przeczytać we wspomnianej książce naszego wielkiego rodaka. Można z tym się zgodzić lub nie. Można dyskutować, a nawet kłócić się, czy Autor ma rację. Ale wydaje się, że argumenty, jakie przytacza Papież, są silniejsze od naszych.
Prócz tego w swojej książce Autor wyjaśnia nam pojęcia i sformułowania, które są niby proste, które znamy, o których mówimy, że są oczywiste. Ale nie zaszkodzi, gdy sobie o nich przypomnimy. Na przykład Papież pisze o przeciwstawności takich pojęć, jak nacjonalizm i patriotyzm. Wyjaśnia też, co to jest patriotyzm (umiłowanie tego, co ojczyste: historia, tradycja, język, ale też krajobraz, także dzieła naszych rodaków, owoce ich geniuszu). Oczywiste jest również sformułowanie, co to takiego ojczyzna, którą łączy z ojcowizną, z tym, co odziedziczyliśmy po ojcach, ale także, co zawdzięczamy Bogu-Ojcu. Ojczyzną chrześcijan jest Bóg.
Długo by wymieniać wartości, o których mowa w książce. Papież napisał dzieło sumujące dokonania ludzkości w wieku XIX i wyposaża nas we wskazówki na rozpoczynający się wiek XXI. Każdy akapit, każda strona, każdy rozdział stworzony jest tak, abyśmy stali się mądrzejsi, a może też lepsi.
Obyśmy w zdrowiu doczekali więcej takich dzieł - wskazówek na nowe tysiąclecie. Tak dla wierzących, ufających Papieżowi, jak i niewierzących, umiejących korzystać z prawdy.
Marek Teschke
2005.03.16