Bajkowe o tej porze roku tereny gospodarstwa agroturystycznego "Kamez" w Wawrochach już po raz trzeci stały się areną narciarskiego Biegu Mazurów.

Z rowerów na narty

Imprezę zainicjowała szczycieńska drużyna rowerowa "Kręcioły". Zimą ich ulubione ścieżki zasypane są śniegiem, więc nie mogąc robić tego, co lubią najbardziej, wymyśliły inny rodzaj aktywności - ściganie się na nartach, nazwane Biegiem Mazurów.

Z roku na rok impreza zyskuje coraz więcej uczestników i kibiców. W minioną niedzielę do Wawroch przybyło przeszło pół setki młodych i starszych miłośników jazdy na nartach. Zawody zaszczycił swoją obecnością także starosta Jarosław Matłach. Humory i zapał dopisywały wszystkim, mimo siarczystego mrozu i chwilami dość mocnego wiatru. Było się wszak czym rozgrzać - serwowano gorącą herbatę i pieczone nad ogniskiem kiełbaski. Zwieńczenim imprezy był szalony kulig leśnymi duktami wokół gospodarstwa "Kamez", którego właścicielami są państwo Kobusowie.

* * *

Najliczniej wystartowały panie, pomiędzy którymi brylowała faworytka Halina Biziuk. Prowadząc od startu do mety, nie dała szans konkurentkom. Druga zameldowała się Mariola Wierzbowska, tuż za nią uplasowała się Maria Kucharczyk.

Wśród mężczyzn niemałe zamieszanie wywołał narciarz, który wyglądał jakby na zawody spóźnił się co najmniej o pół stulecia. Jego drewniane narty ze skomplikowanymi rzemiennymi wiązaniami i bambusowymi kijkami nie pochodziły z obecnych czasów. Podobnie strój.

- Na takich nartach jeżdżono w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia - wyjaśnił ów oryginalny zawodnik, Zygmunt Rząp z Olszyn, amator-muzealnik i miłośnik antyków. W swoim muzeum ma deski, jak zapewniał, przeszło stuletnie, z czasów, kiedy nie było rozróżnienia na biegówki, zjazdówki, czy narty do skoków.

W kategorii mężczyzn (wieku nie brano pod uwagę) zwyciężył Jan Tomaszewski, za nim wpadł na metę Wiesław Dziergowski, trzeci był Filip Dąbkowski. Z kolei wśród dzieci triumfowali Klementynka Czujak i Julek Łachacz.

Marek J. Plitt

2007.02.14