Śniegu tej zimy jest jak na lekarstwo, dlatego każdy dzień nawet ze skromnym opadem Halina Biziuk wykorzystuje, ile się tylko da. Wskakuje w specjalne buty, przypina narty i mocno trenuje, bo za 4 tygodnie jedzie na Białoruś, aby tam, w międzynarodowym gronie sportowców, próbować swoich sił w niezwykle trudnej dyscyplinie, jaką jest biathlon.
Pani Halina jest członkinią "Kręciołów", ale zimą, kiedy warunki nie sprzyjają rowerowym wędrówkom, wraz z kilkoma koleżankami zamienia swój ulubiony sprzęt na narty. Ma profesjonalną parę śladówek bohema RCX i biega... A jak biega, to najlepiej wiedzą jej współtowarzyszki treningów, które w żaden sposób nie mogą za nią nadążyć.
"Kurek" nie mógł się nadziwić, skąd taki pomysł, aby startować w biathlonie, arcytrudnej przecież dyscyplinie, bo to strzelać trzeba doskonale i równie dobrze biegać.
- Swego czasu należałam do Koła Łowieckiego "SOKÓŁ" w Szczytnie i dużo polowałam, w tym i na grubego zwierza, więc broń nie ma przede mną tajemnic - odpowiada Halina Biziuk.
Do dzisiaj zresztą posiada uprawnienia selekcjonera zwierzyny płowej, choć obecnie na zwierzaki już nie poluje.
W narciarskiej kombinacji na Białorusi reprezentować będzie barwy szczycieńskich leśników, albowiem lepszej i bardziej doświadczonej narciarki w Nadleśnictwie Korpele, gdzie pracuje, nie ma.
Z nartami jest za pan brat już od dobrych kilku lat. Swoich sił próbowała w "Biegu Chłopskim" w Rajczy i trzykrotnie startowała w znanym w całej Polsce "Biegu Piastów" w Jakuszycach niedaleko Szklarskiej Poręby. Nosi się też z zamiarem wzięcia udziału w najsłynniejszej bodaj narciarskiej imprezie na świecie, szwedzkim "Biegu Wazów". Odbywa się on na dystansie 85,5 km od Sälen do Mora. Była tam nawet w ubiegłym roku, ale jedynie w charakterze obserwatora, by zrobić wstępne rozeznanie.
Marek J. Plitt
2005.01.26