- Trumny naszych najbliższych spoczywają w wodzie – alarmują „Kurka” osoby opiekujące się grobami swoich bliskich na nowej części miejskiej nekropolii. Dodają też, że dochodzi tam do bezczeszczenia grobów przez bezpańskie psy. Zbulwersowani i zrozpaczeni zapowiadają złożenie zbiorowej skargi u burmistrz miasta Danuty Górskiej.
Wszystko zaczęło się w ostatnich dniach lutego. Nagła odwilż i deszcz spowodowały, że nowa część cmentarza komunalnego przyległa do ul. Mrongowiusza, znalazła się pod wodą. Według naocznych świadków, woda wypłukała ziemię z nowo uformowanych grobów i licznymi szczelinami wdarła się do ich wnętrz. Część mogił zapadła się, poprzekrzywiały się na nich krzyże, a trumny znalazły się w wodzie. Rozlewisko zostało wypompowane, ale obecnie między grobami zalega kilkucentymetrowej głębokości błoto, a pod nagrobkami i w nich samych zieją głębokie szczeliny.
- Jak w takich warunkach zadbać o mogiłę - skarży się pani Zofia, która jesienią ubiegłego roku pochowała tutaj męża. Jej wypowiedź przemienia się w bezsilny szloch.
Do naszej rozmowy włączają się kolejno inne osoby, które także przyszły odwiedzić mogiły swoich bliskich. Bogdan Milkamanowicz mówi, że wypłukany z mogił grunt nie został uzupełniony. Próbował sam to zrobić, nanosząc w newralgiczne miejsca kilkadziesiąt łopat ziemi, ale wszystkich ubytków w pojedynkę nie zdołał uzupełnić. Aby unaocznić nam rozmiar zniszczeń, kilka osób zdejmuje wieńce z nowo usypanych ziemnych mogił. Widać, jak wielkie zieją w nich dziury i trudno zrozumieć, że tak sporych ubytków nie zauważyli administratorzy cmentarza.
CIASNOTA I WAŁĘSAJĄCE SIĘ PSY
Inni rozmówcy zwracają nam uwagę na wielką ciasnotę, wskutek czego nie sposób przejść między poszczególnymi grobami, zwłaszcza że wszędzie zalega błotna breja. Kolejny mankament to brak ogrodzenia od strony usytuowanych nieopodal warsztatów napraw samochodowych. Powoduje to, że po nowej części nekropolii wałęsają się bezpańskie psy.
- Kilka dni temu wielki czworonóg bezcześcił mogiłę, którą się opiekuję - skarży się łamiącym głosem pani Ania.
Naszym rozmówcom trudno jest pojąć, że dokonuje się pochówków w takich warunkach i nie mogą pogodzić się z brakiem reakcji miejskich władz na takie praktyki. Ta część nekropolii powinna być ich zdaniem zamknięta, a pochówki powinny odbywać się na kupionych przez miasto terenach leżących przy szosie biegnącej na Romany.
ZDANIE RATUSZA
Opisaną wyżej sytuację na nowej części nekropolii miejscy urzędnicy tłumaczą niekorzystnym zbiegiem okoliczności, czyli nagłą odwilżą, opadami deszczu oraz nieuleżeniem się ziemi na grobach. Z podobnymi problemami, jak wspomina Krystyna Lis z UM, miasto borykało się przed paroma laty, kiedy oddano do użytku kwaterę dla zmarłych żołnierzy AK. Po roku, gdy ziemia osiadła i zbudowano alejki, wszelkie skargi ustały. Tak też, według naszej rozmówczyni, będzie i na nowej części, gdy grunt się uleży i powstaną alejki. Zapowiada, że od strony warsztatów miasto postawi wysoki krawężnik po to, aby nie przedostawała się na nekropolię woda opadowa. Niestety, nie planuje się w najbliższym czasie otwarcia cmentarza na gruntach leżących przy szosie wiodącej na Romany.
- Aby mógł on funkcjonować należałoby zbudować dojazdową pętlę, parkingi dla aut osobowych i autobusów, a także uzbroić cały teren – wylicza Krystyna Lis i dodaje, że byłoby to ponad obecne możliwości finansowe miasta.
ZBIOROWA SKARGA
Opiekunów mogił na nowej części cmentarza nie przekonują tłumaczenia miejskich urzędników.
Uważają, że jeśli nie stać miasta na uruchomienie cmentarza przy szosie wiodącej na Romany, to na nową część przyległą do ul. Mrongowiusza powinno nawieźć się tyle ziemi, aby zlikwidować istniejącą obecnie nieckę. Zbulwersowani, doprowadzeni do ostateczności zapowiadają, że w najbliższym czasie udadzą się ze zbiorową skargą do burmistrz miasta Danuty Górskiej i zapewniają, że nie ustaną w walce o godne warunki spoczynku swoich bliskich.
Marek J.Plitt