W ostatnich dniach Polska żegnała i wciąż żegna tych, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Wśród osób oddających w Warszawie hołd tragicznie zmarłym nie zabrakło mieszkańców Szczytna i powiatu.galeria >>
W ostatnich dniach Polska żegnała i wciąż żegna tych, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Wśród osób oddających w Warszawie hołd tragicznie zmarłym nie zabrakło mieszkańców Szczytna i powiatu.
BYLIŚMY W WARSZAWIE
Wśród uczestników sobotniego nabożeństwa żałobnego na stołecznym placu Piłsudskiego znaleźli się przedstawiciele szczycieńskiego SKOK-u i ci, którzy skorzystali z nimi z możliwości wyjazdu. - W sumie było nas 11 osób – relacjonuje Ryszard Deptuła wiceprezes SKOK-u.
- Warto było jechać, bo człowiek zapamięta to do końca życia. Dodatkowym powodem do satysfakcji dla szczytnian jest fakt, że mieli okazję oddać hołd Parze Prezydenckiej w Pałacu. - Dowiedzieliśmy się, że jest mała kolejka. Wcale taka mała nie była, staliśmy cztery godziny. Wszyscy potem jednak mówili, że to najlepsza rzecz, jaka mogła się nam zdarzyć.
W gronie blisko 200 tys. Polaków, którzy mogli pokłonić się w Pałacu Prezydenckim Lechowi i Marii Kaczyńskim, była również delegacja gminy Szczytno z wójtem Sławomirem Wojciechowskim na czele.
- Przyszła myśl, że jesteśmy Polakami, że to nasz obowiązek – wójt Wojciechowski tłumaczy przyczyny wyjazdu do Warszawy. - Chcieliśmy oddać hołd wszystkim, którzy tam zginęli, nie tylko Panu Prezydentowi - dodaje.
Co sądzi o decyzji, by Parę Prezydencką pochować na Wawelu? - Zabolały mnie te spory – stwierdza. - Nie powinno się w takim momencie o tym rozmawiać. Przyjdzie na to czas.
Szczycieńska delegacja, w której skład weszli także: przewodniczący Rady Gminy Wiesław Gołąb, skarbnik Jolanta Cielecka, powiatowy skarbnik Henryk Samborski i przedstawiciel młodzieży Dominik Gołąb, umieściła również wpis w księdze kondolencyjnej. Znalazły się tam słowa „Patriotyzm zwycięży”.
W nocy z czwartku na piątek w Warszawie przebywała jeszcze jedna delegacja ziemi szczycieńskiej. Tworzyli ją m.in. członkowie Rady Miejskiej w Szczytnie i nauczyciele z terenu powiatu. Znalazł się w niej także ks. Lech Lachowicz, proboszcz szczycieńskiej parafii św. Brata Alberta.
- Przyjechaliśmy na godzinę 23., powrót był zaplanowany na 3. rano – opowiada Zbigniew Dobkowski, radny miejski.
- Trzeba by było stać 14-16 godzin. Zapaliliśmy więc znicze i pomodliliśmy się w kościele. Były wśród nas osoby starsze, dlatego podjęliśmy decyzję o powrocie zgodnie z planem. Kilka osób postanowiło jednak zostać i próbować dostać się do Pałacu.
PAMIĘTALIŚMY U NAS
To, że przez cały ubiegły tydzień trwała żałoba narodowa, widać było także w Szczytnie. Na ulicach przybyło flag, żałobnego wyglądu nabrała część witryn sklepowych (czytaj także na s. 24.). Nie brakowało osób wpisujących się od poniedziałku do księgi kondolencyjnej wyłożonej w ratuszu. W sobotę o godzinie 8.56 rozległy się kościelne dzwony, w niedzielę o 14, w chwili rozpoczęcia nabożeństwa w Bazylice Mariackiej, zawyły syreny. Miejscem, w którym dużo się mówi o ważnych momentach w życiu naszego narodu, są tradycyjnie szkoły. W szczycieńskich placówkach uczniowie wraz z nauczycielami przygotowywali specjalne wystawy, godła w salach lekcyjnych przybrano czarnymi wstęgami. Przez cały tydzień w stronę pomnika Orła Białego zmierzały szkolne delegacje, składające tam wiązanki i zapalające znicze. W szczycieńskich placówkach oświatowych (jak np. w Zespole Szkół nr 3) odbywały się również patriotyczne apele, będące formą hołdu złożonego tragicznie zmarłym Polakom.
SZCZYTNO - SMOLEŃSK
Niewiele osób wie, że wśród ofiar katastrofy jest osoba, która urodziła się w Szczytnie. Z naszego miasta pochodził funkcjonariusz BOR-u Paweł Krajewski. Urodził się tu w roku 1975. Wkrótce przeniósł się do nieodległego Przasnysza, tam też ukończył szkołę podstawową i technikum mechaniczne. W BOR-ze służył od 14 lat, w tym 5 w grupie ochraniającej prezydenta. Pośmiertnie został awansowany na stopień podporucznika. Pogrzeb Pawła Krajewskiego odbył się w poniedziałek w Przasnyszu.
Więzy pokrewieństwa łączą z naszym miastem także biskupa polowego WP generała dywizji Tadeusza Płoskiego. Siostrą cioteczną tragicznie zmarłego kapłana jest nauczycielka historii w Gimnazjum nr 2 w Szczytnie Jadwiga Nartonowicz.
- Informację o jego śmierci przekazał mi syn. - Mama, nasz Tadek zginął w katastrofie z prezydentem – usłyszałam w tamtą sobotę. Przyjęłam to z niedowierzaniem, myślałam, że to jakiś ponury żart – mówi zasmucona krewna członka katyńskiej delegacji. - Był niezwykle pogodnym, życzliwym człowiekiem. Interesował się wieloma rzeczami. Pięknie np. grał na gitarze i śpiewał. Wydał nawet śpiewnik z piosenkami żołnierskimi. Tymi śpiewnikami obdarował całą rodzinę. Korzystaliśmy z nich podczas rodzinnych zjazdów, bo gdy na nie przyjeżdżał, bez śpiewu i gry na gitarze się nie obyło – kontynuuje swoje wspomnienia Jadwiga Nartonowicz. - Był bardzo związany z Warmią i Mazurami. Często odwiedzał mój dom rodzinny w Rumach, gościł również w moim obecnym domu w Szczytnie. Ostatnio widziałam się z nim we wrześniu ubiegłego roku, wcześniej spotkaliśmy się na dużej rodzinnej imprezie w Medynach koło Lidzbarka Warmińskiego (w Lidzbarku w 1956 r. przyszedł na świat – przyp. red.). Byłam również kilka lat temu na jego ingresie biskupim.
Pogrzeb bpa Płoskiego odbył się w poniedziałek w warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego.
(gp), (o)/fot. R. Deptuła, archiwum UG Szczytno, archiwum rodzinne J. Nartonowicz, www.prezydent.pl, internet