Mieszkaniec Szczytna oddał kilkaset złotych mężczyźnie podającemu się za Ukraińca będącego w trudnej sytuacji życiowej. Wkrótce potem zorientował się, że najprawdopodobniej trafił na oszusta, podszywającego się pod obywatela Ukrainy.

Żerują na dobrym sercu
W „podziękowaniu” za okazaną pomoc, mieszkaniec Szczytna dostał niewiele wartą chińszczyznę

Pan Józef w środowy ranek 8 marca wracał z zakupów. Na skrzyżowaniu ulic 3 Maja i Ogrodowej obok niego zatrzymał się samochód. Kierujący nim nieznajomy poprosił o wskazanie drogi do Warszawy, a stamtąd do przejścia granicznego z Ukrainą. - Zrozpaczonym głosem powiedział, że wraca z Niemiec, gdzie pracodawca go oszukał, nie wypłacając wynagrodzenia. Tłumaczył, że nie ma ani grosza, a jedzie do Doniecka na pogrzeb bliskiej osoby – relacjonuje pan Józef. Poruszony sytuacją nieznajomego, dał mu 100 zł na benzynę. Mężczyzna, w podzięce wręczył darczyńcy jakieś pakunki, mówiąc, że i tak musiałby oddać te przedmioty na granicy. - Wtedy zaproponowałem, że dam mu jeszcze 200 zł – opowiada mieszkaniec. Nieznajomy z propozycji skwapliwie skorzystał. - Był bardzo wiarygodny. Dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie, że za dobrze mówił po polsku – mówi pan Józef. Na dobre nabrał podejrzeń co do nieznajomego, kiedy rozpakował podarowane przez niego pakunki. Okazało się, że to bezwartościowe rzeczy – chińska atrapa kamery i tandetny zegarek wart góra 20 złotych. Mieszkaniec doszedł do wniosku, że padł ofiarą oszustwa i zgłosił sprawę policji. Teraz pragnie ostrzec innych, aby nie dali się nabrać. - Podejrzewam, że oszust był Polakiem, żerującym na współczuciu i chęci pomocy Ukraińcom – mówi pan Józef. Nie ma wielkiej nadziei, że uda się namierzyć oszusta, bo nie zdołał nawet zapisać rejestracji jego samochodu.

(ew)