Zimowa aura nie sprzyja bezpańskim czworonogom, które głodne i przemarznięte wałęsają się po ulicach miasta. Bezpieczeństwo i azyl znajdują w schronisku, w którym czeka na nie przytulna buda oraz miska z jedzeniem.
Przepełnione schronisko
Schronisko dla zwierząt przy ulicy Łomżyńskiej istnieje od 2000 roku. Obecnie mieszka tu 100 psów i 30 kotów. W największych boksach przebywa nawet do 7 czworonogów, w mniejszych po 2-3.
- Warunki pozwalają nam na trzymanie tu 80 psów, ale stale mamy ich więcej - mówi pracująca tu Maria Rogalska.
Boksy są czyste, słomę i siano wymienia się co kilka dni. Czworonogi mają też świeżą wodę i suchą karmę. Na tyłach schroniska znajdują się wybiegi dla psów, które są codziennie wypuszczane przez pracowników lub wolontariuszy. Mogą tam pohasać przez 1,5 godziny, potem wracają do boksów. Opiekę weterynaryjną nad placówką sprawuje Zbigniew Adamiak.
- Warunki sanitarne są sprawdzane raz w miesiącu, ale gdy któreś zwierzę zachoruje, lekarz przyjeżdża codziennie - opowiada Maria Rogalska.
Każdy nowy podopieczny schroniska zostaje poddany dwutygodniowej kwarantannie. Przez ten czas jest odrobaczany i odpchlany. Kiedy pomyślnie przejdzie wszystkie te zabiegi i badania, trafia do boksu.
Karma za psiaka
W schronisku zwierzęta czekają na nowych właścicieli. W samym tylko styczniu adoptowano 11 czworonogów. Każdy, kto chce się zaopiekować psem lub kotem, może to uczynić za darmo.
- Prosimy jedynie o suchą karmę dla naszych podopiecznych. Dobrze na tym wychodzimy, bo niektórzy przynoszą nawet dwudziestokilowe worki z psim jedzeniem - mówi Maria Rogalska.
Nie wystarczy jednak przyjść i po prostu zabrać ze sobą czworonoga. Pracownicy schroniska sprawdzają, czy zwierzak nie trafi w niepowołane ręce. Często jeszcze przed adopcją przeprowadzają tzw. sąsiedzki wywiad, zasięgają opinii o potencjalnym opiekunie psa lub kota. Założyli nawet specjalny zeszyt z nazwiskami osób, którym pod żadnym pozorem nie można oddać zwierzaka.
Pomoc wolontariuszy
Opiekę nad czworonogami sprawują także wolontariusze, których jest ok. 30. Wśród nich przeważa młodzież, ale są też osoby dorosłe. Należą one do Klubu Przyjaciół Schroniska. Grzegorz Popiołek, uczeń II klasy Gimnazjum nr 1 zgłosił się do pomocy w czasie ferii zimowych.
- Ponieważ nie miałem innego zajęcia, przyszedłem tutaj. Wywożę śnieg, pomagam przy sprzątaniu boksów i wyprowadzaniu psów na wybieg - opowiada o swojej pracy w schronisku.
O zwierzętach pamiętają też całkiem anonimowi mieszkańcy Szczytna, którzy przynoszą im karmę i resztki z obiadów. Czworonogami opiekują się uczniowie szczycieńskich szkół. Wraz ze swoimi nauczycielami organizują szereg akcji wspierających schronisko. Placówka podlega miastu i ono pokrywa koszty utrzymania zwierząt, ale, jak podkreślają jej pracownicy, każda forma pomocy jest mile widziana. Dziennie podopieczni schroniska zjadają ok. 20 kg karmy. Oprócz tego dostają mięso pochodzące z ubojni drobiu na Kamionku.
- Dzięki życzliwości wolontariuszy, sponsorów i mieszkańców miasta zima nie dokuczy naszym zwierzakom - zapewnia Maria Rogalska.
Ewa Kułakowska
2005.02.02