Zima nie odpuszcza i ciągle daje o sobie znać. Choć temperatury nie są zbyt niskie i daleko im do tych, jakie panowały w połowie stycznia, to jednak ciągle pada śnieg, który zasypuje nasze miejskie ulice i chodniki, a także samochody - fot. 1.
Kilka dni temu podobne obrazki z Anglii prezentowała nam telewizja, donosząc, że ogłoszono tam stan klęski żywiołowej. U nas na widok śniegu aż tak nie spanikowano, choć mieszkańcy
miasta narzekają na śliskie chodniki i jezdnie. Te główne są jako tako odśnieżone. Na ulicy Odrodzenia widzieliśmy nawet specjalny mały traktor z pługiem, który usuwał zmrożony śnieg z chodników.
Tyle że ta oryginalna maszyna, i owszem, oczyściła trotuar, ale niestety, nie posypała go piaskiem - fot. 2. No i ludziska jak ślizgali się na chodniku, tak ślizgają nadal. A w ogóle z tym odśnieżaniem to bywa różnie, dlatego przypomnijmy:
- Obowiązek zimowego utrzymania chodników spoczywa na barkach właścicieli bądź zarządców posesji, do których dany trotuar przylega - powiedział „Kurkowi” inspektor Krzysztof Mulson z Urzędu Miejskiego. Spora część obywateli podchodzi do tego obowiązku rzetelnie, odśnieża swój chodnik sumiennie i systematycznie - fot. 3.
Jak widzimy na zdjęciu, za łopaty chwyta się także płeć słaba, czyli kobiety. Oj, wstydźcie się panowie!
SYZYFOWE PRACE
O stan miejskich ulic dba magistrat. Ba, jak się okazuje, są z tym pewne problemy, o czym powiedział nam pan Bogusław, mieszkaniec ulicy Partyzantów. Do jego posesji przylega około 50 m chodnika.
- Dziś rano (19 lutego) odśnieżyłem cały ten odcinek i... niestety, moja robota poszła na marne - skarżył się „Kurkowi”.
Co się okazuje? Po ulicy, i owszem, jeździł pług zgarniający śnieg, ale czynił to tak niezręcznie, że zamiast zepchnąć go na krawędź jezdni, zasypał nim cały, dopiero przed chwilą odśnieżony chodnik - fot. 4. Pan Bogusław wściekł się na taką robotę i stąd jego skarga. Nie dziwi nas złość mieszkańca, bo nie chodzi przecież o to, aby odwalić byle jak swoją robotę, ale żeby wykonać ją starannie. Stąd nasz apel do operatora pługa, aby od czasu do czasu zerkał na efekty swojej pracy.
OBŁOCONA ELEWACJA
Choć panuje lekki mróz, to jednak nawierzchnie główniejszych, asfaltowych ulic w mieście przynajmniej za dnia pozostają czarne. Śnieg topi się na nich i odsłania liczne, groźne dziury.
Bodaj najwięcej ich możemy spotkać w potwornie zniszczonej nawierzchni ul. Konopnickiej oraz Leyka, na których obecnie panuje wzmożony ruch w związku z zamknięciem ul. 1 Maja. Ostatnio otrzymaliśmy sygnał od mieszkanki wielorodzinnego domu położonego przy ul. Leyka 35. Otóż pod samym domem w nawierzchni ulicy utworzyła się spora dziura, do której ciągle wpadały samochody. Wpadłszy, bryzgały lodowatą breją na przechodniów oraz... nową elewację domu - fot. 5. Dziurę niedawno załatano, ale zdaniem naszej rozmówczyni, położono na niej zbyt cienką warstwę asfaltu i taka łata wnet zostanie zdarta. Zwracała ona na to uwagę robotnikom, ale ci odparli jej, że takie mają wytyczne.
* * *
Jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, na remonty ulic (łatanie dziur) wydano już w tym roku ponad 50 tys. złotych, zatem trzeba wydawać je oszczędniej. Co gorsza, dziur nie ubywa, a właściwie przybywa, do czego przyczynia się wspomniany wzmożony ruch z powodu zamknięcia ul. 1 Maja. No i takie ustawiczne łatanie, wskutek którego łata leży na łacie nie gwarantuje dobrego skutku napraw. I jeszcze jedno - prowadzenie prac naprawczych, aby dały one dobry efekt, powinno odbywać się podczas odpowiednich warunków atmosferycznych, kiedy jest sucho i w miarę ciepło. Niestety, jeśli jakaś dziura jest na tyle wielka i głęboka, że zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego, trzeba ją naprawić bez względu na pogodę, nawet w trakcie lekkiego mrozu oraz opadów śniegu - fot. 6.
Jest jednak pocieszająca wiadomość dla wszystkich mieszkańców ul. Konopnickiej oraz Leyka i reszty mieszkańców Szczytna - jak pisaliśmy w poprzednim „Kurku” już wkrótce ma ruszyć generalna przebudowa pierwszego z tych traktów, w następnym roku - drugiego.
PARKING DLA INWALIDY
Nasz stały czytelnik, który do niedawna mieszkał przy ul. Barcza poinformował nas o kuriozalnym parkingu dla inwalidy, jaki urządzono przy tej ulicy. O jego wyznaczenie starał się latami inny, niepełnosprawny mieszkaniec bloku nr 2 A. W końcu wyznaczono miejsce, ogrodzono słupkami, no i całość prac zwieńczył odpowiedni znak, co bardzo ucieszyło zainteresowanego. Niestety, jego radość nie trwała długo. Dlaczego? Popatrzcie Czytelnicy sami - fot. 7.
Ów skrawek ziemi zawalony został sztucznymi i naturalnymi kamieniami, które obecnie dodatkowo pokrywa gruba warstwa śniegu. Mieszkańcy bloku położonego przy Barcza 2A (tyły siedziby PZU) mówią, że są to odpadki pochodzące z terenu budowy parku nad małym jeziorem oraz kamienie wydobyte z ziemi podczas remontu nawierzchni ul. 1 Maja. Mniejsza jednak o to, skąd to wszystko przywleczono, bo dość powiedzieć, że obecnie parking nie spełnia swojej roli, chyba że sprawca tego bałaganu zafunduje inwalidzie specjalny pojazd wszędołaz zdolny do zaparkowania na tej kupie gruzu i kamieni.
DAREMNA ROBOTA
Wybierając się w podróż rejsowym autobusem, „Kurek” stawił się na miejskim dworcu PKS.
Zauważyliśmy wówczas, że co prawda nie zapomniano tu o posypywaniu piaskiem zmrożonego śniegu leżącego na poszczególnych stanowiskach, ale niewiele z tego wynikło. Otóż między wysepkami chodził pewien człowiek z niedużym plastikowym wiaderkiem w dłoni. Przeciskając się pomiędzy pasażerami wsiadającymi, bądź to wysiadającymi z autobusów, sypał piasek z naczynia i to nawet nie łopatką, czy szufelką, a garściami, tak jak czynili to siewcy za króla Ćwieczka - fot. 8.
Taka robota, oczywiście, zdała się psu na budę i nie poprawiła komfortu poruszania się pasażerów. Piasku bowiem legło na śniegu tyle, co na lekarstwo, albo jeszcze mniej.