Zima pełna niespodzianek

Aura płata nam ostatnio rozmaite figle. W zeszłym roku zaskoczyła nas grudniowymi, dość dużymi mrozami i obfitymi opadami śniegu. Teraz z kolei, gdy mamy już styczeń, a ten i ów lub owa obawiali się, że teraz to dopiero się zacznie, bo temperatura spadnie co najmniej do - 30oC, nagle się ociepliło. W poniedziałek, 10 stycznia słupek rtęci w termometrach podniósł się do ok. + 5oC, a do tego wyszło jeszcze słońce, co sprawiło, że odczuwalna temperatura wydawała się jeszcze wyższa. Kiedy „Kurek” zjawił się tego dnia pod halą sportową im. Wagnera, musiał ze smutkiem skonstatować, że urządzone tam przez pracowników MOS-u jedyne sztuczne lodowisko w mieście uległo całkowitemu roztopieniu. Niestety, aura zapanowała wiosenna, no i rady na to nie ma. Kiedy jednak my zmartwiliśmy się takim obrotem sprawy, ta nagła odmiana pogody bardzo spodobała się się uczniom z pobliskiego ogólniaka. Ze zdumieniem zaobserwowaliśmy, że niektórzy młodzieńcy, pomijając portki, paradowali wokół szkoły w ów ciepły styczniowy dzień, odziani w jedynie w koszule z krótkimi rękawami. A co dziwniejsze, obok nich, w miejscu gdzie śnieg całkowicie stopniał wyłoniła się bujna, zielona trawa, jakby była to już prawdziwa wiosna - fot. 1. W połowie stycznia widok to niesamowity, ale prawdziwy. Dwaj uczniowie widoczni na fot. 1, powiedzieli nam, że z powodu gorąca nie mogą przecież chodzić w kurtkach, bo byłby to obciach na całego. Choć sporo w tym młodzieńczej przesady, trzeba zaznaczyć, że ów dzień 10 stycznia należał do jednych z najcieplejszych tej zimy.

PRZYSZKOLNA PUŁAPKA

Kiedy w jednym punkcie miasta styczniowe roztopy stwarzają oryginalne i ciekawe widoki, w innych z kolei stają się sporym utrapieniem tak dla pieszych, jak i zmotoryzowanych.

We wtorek (11 stycznia) w godzinach przedpołudniowych ulicą Bohaterów Września jechał samochodem pan Bogdan Kornatowski. Udawał się do pracy, bo jego ekipa prowadzi remont klatki schodowej w bloku mieszkalnym położonym naprzeciw Szkoły Podstawowej nr 6. Już był nieomal u celu podróży, gdy wjechał w rozległą roztopową dziurę, która utworzyła się w grubej zlodowaciałej skorupie pokrywającej jezdnię - fot. 2. Jadąc stosunkowo niskim samochodem osobowym nie był w stanie oszacować jej rzeczywistej głębokości. Sądził, że nic mu nie grozi, więc wjechał dość śmiało w zagłębienie. Za chwilę usłyszał dość głośny i nieprzyjemny zgrzyt łamiącego się plastiku i było po wszystkim. Urwała się dolna część zderzaka-spojlera i podzieliła na kilka większych oraz drobniejszych elementów, które zaścieliły jezdnię. Na kolejnym zdjęciu największe urwane elementy prezentuje pechowy właściciel pojazdu - fot. 3.

- Szkoda nie jest jakaś tam poważna, ale świadcząca o stanie miejskich dróg - mówi Bogdan Kornatowski i dodaje, że warte podkreślenia jest także miejsce powstania owych roztopowych dziur.

Przypomnijmy, że znajdują się one na przejściu dla pieszych, z którego głównie korzystają dzieci uczęszczające do SP nr 6.

- Takie wykroty tuż pod placówką oświatową stwarzają poważne niebezpieczeństwo dla spieszących do niej dzieci - ostrzega pan Bogdan i nie sposób nie zgodzić się z takim zdaniem. Dlatego „Kurek” szybko poinformował o tym odpowiednią komórkę w Urzędzie Miejskim. Jak nam obiecano, zaraz pod szkołę zostanie wysłana specjalna ekipa.

SAMOTNE PACHOŁKI

Choć z jednej strony cieszy, że mrozów już nie ma (podobno nie będzie ich do końca stycznia), to z kolei nie mniejsze kłopoty sprawiają obecnie roztopy. Jak pisaliśmy wcześniej, tam gdzie na miejskich ulicach zalega sporej grubości zlodowaciała pokrywa, teraz tworzą się w niej niebezpieczne, głębokie roztopowe dziury. Dzieje się tak na peryferyjnych traktach, z reguły tych nieutwardzonych.

Z kolei na główniejszych asfaltowych szlakach ustępujący z nich zlodowaciały śnieg ukazał z całą brutalnością ich fatalny miejscami stan. Najbardziej dziurawa, niczym szwajcarski ser jest ul. Solidarności, bodaj jedna z najdłuższych ulic miasta, która ciągnie się od ul. Poznańskiej aż po podleśne działki. Wydaje się, że ruszyły tu jakieś prace naprawcze, bo na jezdni widać mrowie pachołków stojących w mniejszych lub większych, a zdradliwych wgłębieniach - fot. 4. Co intrygujące, nie widać jednak przy nich żadnego ruchu. Kiedy przemieszczaliśmy się tą ulicą, wyglądało na to, że służby drogowe zadowoliły się samym tylko postawieniem pachołków, ostrzegając tym sposobem przed niebezpieczeństwem wpadnięcia do wykrotu, po czym dały się na spokój. Czyli co, łatanie dziur ich już nie interesuje?

W OBŁOKACH PARY

Na szczęście po jakimś czasie okazało się, że nie jest aż tak źle. Kiedy w poszukiwaniu pracowników naprawiających jezdnię dojechaliśmy aż do działek, a ich ani widu, ni słychu, postanowiliśmy zawrócić. Ku naszemu zaskoczeniu, w drodze powrotnej ukazał się bardziej budujący widok - fot. 5.

Roboty naprawcze jednak się rozpoczęły! Para bucha, leje się płynny asfalt do dziur, więc trzeba mieć nadzieję, że wkrótce pozimowe, a właściwie śródzimowe szkody zostaną usunięte. Jak nas poinformowali urzędnicy z ratusza, naprawy trwają już dwa dni (gdy to piszemy jest czwartek 13 stycznia) i zapewniają, że jeśli pogoda się nie zmieni, to do końca tygodnia nawierzchnia na ul. Solidarności powinna być załatana. Później na warsztat pójdą kolejne miejskie trakty.

- Należy pamiętać, że jeszcze niedawno podobne kłopoty w związku z roztopami występowały na ul. Konopnickiej, Leyka, 1 Maja oraz Poznańskiej i jeszcze na Chrobrego oraz Kolejowej - mówi Krystyna Lis z UM i dodaje, że pozimowe dziury były także zmorą na śródmiejskich ulicach, m. in. Ogrodowej, Andersa i Lipperta. Teraz te wszystkie szlaki mają nowe asfaltowe dywaniki.

ZDRADLIWA DROGA

Na terenach podmiejskich przebiega wiele szlaków turystycznych, z których jeden o charakterze rekreacyjno-wyczynowym jest najbardziej uczęszczany. Chodzi o drogę za szpitalem wiodącą do mostku na strudze. Można tu, nawet zimą, spotkać biegaczy, czy innych amatorów ruchu, spacerujących z kijkami.

Sporo widać też zmotoryzowanych, którzy urządzają tu sobie zimowe przejażdżki, ale w obecnej dobie szczerze to odradzamy. Widok ogólny, jaki roztacza się z tej drogi powiatowej robi wrażenie. Śnieżnej bieli nawierzchni towarzyszy zieleń świerków i brąz nieopadłych liści, ale jezdnia jest bardzo zdradliwa. To po prostu lodowisko pokryte jeszcze dodatkowo cienką warstewką wody, co razem stwarza istną szklankę - fot. 6.

Nawet najlepsze opony zimowe i ABS na niewiele się zdadzą, bo gdy natrafimy na grudkę lodu lub jakieś lokalne wgłębienie, poślizg gotowy.

LEŚNE WYKROTY

Wydaje się, że zima w lesie, który roztacza się po obu stronach drogi wiodącej do mostku, to nic nadzwyczajnego, bo cóż tam może stać się drzewom. Tylko zwierzaki mają się gorzej, bo śnieg ciągle głęboki, trudno zatem się poruszać, no i ciężko znaleźć jakikolwiek pokarm. Tymczasem kawałek dalej za sielskim widoczkiem, jaki roztacza się na fot. 6 następuje diametralna zmiana. Wzdłuż poboczy, a przecież w głębi lasu nie może być inaczej, leży mnóstwo powalonych drzew. I to zarówno iglastych, jak i liściastych, a miejscami widać całe gromady pni oraz konarów, zwalonych jedne na drugie - fot. 7.

Widok to przerażający, ale taki jest niestety, efekt zimy obfitującej w znaczne opady śniegu. Kiedy po sylwestrowej nocy nadeszła odwilż na pokryte już grubą warstwą białego puchu gałęzie drzew spadł deszcz. Nasączony wodą śnieg stał się tak ciężki, że pod jego brzemieniem łamały się jak zapałki nawet najdorodniejsze okazy, jeden po drugim.

- Wśród powalonych drzew są zarówno młode kilkuroczne rośliny, jak i wspaniałe 120-letnie okazy - mówi zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Szczytno Mariusz Karpiński. Ogólne straty wyrządzone przez zimę ocenia na ok. 12 tys m3 drewna. Nie jest jeszcze całkowicie usunięte drewno powalone letnimi huraganami, a tu kolejne metry sześcienne czekają na wywóz. Kiedy pogoda się poprawi i podniesie temperatura, „Kurek” wraz z leśnikami uda się na rekonesans po kniejach, aby przypatrzeć się jak po zimie prezentuje się jedno z naszych najcenniejszych mazurskich bogactw, czyli las.