Najbardziej spektakularnie i śmiało odpędzały zimę, równocześnie witając cieplejszą porę roku, nasze szczycieńskie morsy. W pierwszy dzień wiosny, wchodząc w lodowate wody Jeziora Lemańskiego, topiły żywą Marzannę.
W rolę żywej Marzanny wcieliła się Halina Biziuk, którą na zatracenie w lodowatych wodach Jeziora Lemańskiego ponieśli na nieheblowanym drągu jej koleżanki i koledzy z nieformalnej grupy szczycieńskich morsów. W gronie śmiałków znaleźli się, oprócz bohaterskiej Haliny, Zygmunt Zapadka, Grażyna Saj-Klocek, Andrzej Sienkiewicz i Kazimierz Kołodziejski. W lodowatej toni całe to towarzystwo przebywało dobrych kilka minut, twierdząc, że woda, jak na tę porę roku, jest wyjątkowo ciepła, bo ma 2oC. Brrrr! Gwoli ścisłości dodajmy, że topienie Marzanny miało charakter czysto symboliczny i pani Halinie nic się oczywiście nie stało.
- Zima na pewno została przegoniona, a poza tym z lodowych kąpieli wynikają także korzyści dla zdrowia - przekonywał „Kurka” Andrzej Sienkiewicz, najmłodszy mors, który dopiero od grudnia ubiegłego roku stał się członkiem tego elitarnego bractwa. Obecnie nie skarży się już na katar, ani strzykanie w kostce, które to dolegliwości kiedyś mu dokuczały. Humory i dobre samopoczucie towarzyszyły zresztą całej grupie. Po wyjściu z lodowatej wody, morsy biegały jeszcze w strojach kąpielowych wśród drzew nadbrzeżnego lasku.
Marek J. Plitt