Kilka dni temu bawiliśmy się na adrzejkowych przyjęciach. W dniu imienin Andrzeja. Jak łatwo zauważyć na samym dole felietonu, ja także byłem jednym z solenizantów. My Andrzejowie należymy wciąż jeszcze do dość dużej grupy imienników, bo jest nas obecnie w Polsce prawie 580 000. Więcej od nas jest tylko Piotrów i Krzysztofów. Wkrótce jednak znajdziemy się pod ochroną, bowiem nasze imię traci popularność.
Po prostu znikamy. Do połowy roku 2019 zaledwie 122 nowonarodzonym w Polsce chłopaczkom nadano owo „staroświeckie” imię. Dla porównania informuję, że malutkich Antonich zarejestrowano w tym samym czasie 4274, a Jakubów 4050. Jako ciekawostkę dodam, że w Polsce żyje 46 pań, którym nadano żeńską odmianę imienia, czyli Andrzeja. Większość nas świętuje dzień swego patrona w dniach 30 listopada lub 16 maja. W pierwszym wypadku patronem solenizanta jest Andrzej Apostoł - brat Świętego Piotra, w drugim - siedemnastowieczny polski duchowny Andrzej Bobola. Warto natomiast przypomnieć, że kalendarzowych dni poświęconych innym katolickim patronom o tym samym imieniu jest jeszcze aż 36. Aby zakończyć część historyczno - naukową przypomnę, że imię Andrzej przyjęło się w Polsce w wieku jedenastym. Nieco później powstały także jego wersje: Andrejasz, Jędrych, Jędrzej i Ondrzej.
Skoro my, Andrzeje, czy też Andrzejowie, pomalutku wymieramy, to postanowiłem napisać kilka słów o tych zasłużonych. Takich, z którymi miałem okazję zetknąć się bezpośrednio oraz tych, których „osobiście nie znam, ale dużo dobrego słyszałem”. To dla potomnych.
Szukam w pamięci jakichś słynnych postaci literackich o imieniu Andrzej.