Po raz pierwszy w historii, z okazji święta służby więziennej, udostępniono chętnym mieszkańcom Szczytna wnętrza jednego z najmniej znanych od środka obiektów - Aresztu Śledczego.

Areszt odkrył część swoich tajemnic

Miejscowy areszt, jak większość tego typu obiektów w kraju jest starą, przedwojenną budowlą.

Powstał w latach 1903 – 1905. Przeważają w nim cele dwu- i kilkuosobowe, choć są i takie mogące pomieścić aż 12 „lokatorów”. Łącznie jest tu 157 miejsc, z czego 140 zajętych. Zaludniają je rozmaici przestępcy, skazani zarówno za pospolite wykroczenia, jak i ciężkie zbrodnie, choć prawie połowa to odbywający kary po raz pierwszy. - Ci są oddzieleni od recydywy, bo rokują jeszcze nadzieję na resocjalizację, domenę więziennej pani psycholog – wyjaśnia dyrektor aresztu kpt. Jarosław Mierzejewski. Dodaje, że ubolewa nad małym spacerniakiem, który jest mankamentem nie do usunięcia z powodu ciasnego więziennego podwórza.

Za to obiekt może pochwalić się dużą świetlicą, od której rozpoczęło się zwiedzanie wnętrz i gdzie urządzono wystawę prac wykonanych przez skazanych (w więziennym slangu – fajansu).

Obok rysunków i obrazów można było zobaczyć także nielegalnie skonstruowane urządzenia do zaparzania czaju (bardzo mocnej herbaty), oprawy do żyletek i aparaty do tatuażu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.