W miniony czwartek na półwyspie Ostrów w Pasymiu odbywały się testy rajdowców. Ich przeprowadzenie w cennym ze względów przyrodniczych miejscu nie wszystkim się spodobało. Decyzja burmistrza Miusa, który wydał na to zgodę, bulwersuje jednego z mieszkańców, Daniela Nowocińskiego. - Tylko nieodpowiedzialny człowiek pozwala na organizowanie tego typu wydarzenia na półwyspie przeznaczonym na cele rekreacyjne – nie kryje oburzenia.

INCYDENT NA PÓŁWYSPIE

Miała być atrakcja dla mieszkańców, a skończyło się na nerwach i interwencji policji. Taki był finał testów rajdowych zorganizowanych w miniony czwartek na półwyspie Ostrów w Pasymiu. Przejazd samochodów spłoszył konie jednego z miejscowych. - Zwierzęta były bardzo przestraszone, pojawił się problem z zagonieniem ich do stajni – relacjonuje sąsiad właściciela koni, Daniel Nowociński. Na miejsce wezwano policję, która sporządziła co prawda notatkę służbową, ale nikogo nie ukarała. Incydent na półwyspie mocno jednak zbulwersował pana Daniela. Jego zdaniem niedopuszczalne było zorganizowanie testów rajdowych w tym właśnie miejscu. Najwięcej pretensji mieszkaniec ma do burmistrza Pasymia Bernarda Miusa, który wydał na to zgodę. Tylko człowiek nieodpowiedzialny pozwala na organizowanie tego typu wydarzenia na półwyspie, który przeznaczony jest na cele rekreacyjne, a żeby tego było mało na drodze, która przez ponad połowę swojej długości przebiega przy najważniejszym turystycznie jeziorze naszej gminy objętym strefą ciszy – pisze w liście otwartym do burmistrza mieszkaniec. Przypomina też, że półwysep stanowi ostoję wielu dzikich zwierząt, zwłaszcza w okresie zimowym. Daniel Nowociński zwraca też uwagę, że o wydaniu zgody na organizację testów burmistrz nie powiadomił ani właścicieli okolicznych działek, ani nawet mieszkańców, którzy byliby zainteresowani obejrzeniem rajdowców. - Nie jestem przeciwnikiem rajdów. Nie podoba mi się jednak lokalizacja tej imprezy – podkreśla Nowociński.