- Od 1 marca w gminach powiatu szczycieńskiego rozpoczną działalność posterunki policyjne - zapowiada Komendant Powiatowy Policji w Szczytnie Krzysztof Płochacki.

Aż przykro mówić

Powrót posterunków

Zasiadający od 2 października na stanowisku szefa szczycieńskiej policji Krzysztof Płochacki spotkał się z samorządowcami gminy Jedwabno.

- Moim głównym celem jest poprawa stanu bezpieczeństwa powiatu. Służyć temu będzie powołanie posterunków w każdej gminie, z wyjątkiem gm. Szczytno - poinformował na wstępie komendant.

Powołania posterunków domagali się już od dłuższego czasu i coraz głośniej zarówno mieszkańcy małych samorządów, jak i ich władze.

Posterunki policji rozpoczną działalność od marca tego roku. Pracą siedmioosobowej załogi, mającej do dyspozycji minimum dwa samochody, będzie dowodził kierownik.

- Te zmiany w krótkim czasie przyniosą efekty - zapewnia komendant. Podkreśla, że od początku pracy w Szczytnie wziął się ostro do roboty. Dowodem - skargi od władz miejscowego aresztu na to, że zamyka za dużo ludzi. Z powodu braku miejsc trzeba ich wieźć do Olsztyna lub Ostrołęki. - Policjanci wyszli w teren i od razu są efekty - podsumowuje komendant.

Bolesna statystyka

Do roku 1990 na terenach gmin działały komisariaty policji. Później przez krótki okres funkcjonowała policja lokalna.

- Do dziś pozostał po niej tylko niesmak - mówił komendant. - Samorządy przekazały na ich rzecz znaczne środki finansowe, które zamiast być wykorzystane na miejscu powędrowały gdzieś do województwa.

Od kilku lat nad bezpieczeństwem mieszkańców gmin czuwają jedynie patrole policyjne wysyłane z komendy w Szczytnie. To wywołuje powszechne niezadowolenie mieszkańców wsi, którzy alarmują, że czują się mniej bezpiecznie.

- Kiedy komisariaty były na miejscu zawsze można było przyjść i porozmawiać z policjantem, wskazać miejsce, gdzie popełniono przestępstwo, ewentualnie prosić o pomoc - przyznaje szef szczycieńskiej policji. Nie ukrywa, że powiat szczycieński jest najbardziej zagrożony w województwie warmińsko-mazurskim.

- Policja nasza odnotowuje najmniejszą wykrywalność, że aż przykro o tym mówić - ujawnia komendant. Pod względem liczby przestępstw ze Szczytnem konkuruje tylko Olsztyn. Zdecydowanie większy od Szczytna Elbląg ma ich znacznie mniejszy odsetek. Piętą achillesową naszego powiatu są kradzieże samochodów, których w skali roku odnotowuje się ok. 200. Giną nie tylko pojazdy.

- Nie ma dnia, żeby nie było informacji o kradzieży 2, 3 czy nawet 5 kilometrów linii energetycznej - narzeka komendant, przyznając, że wykrywalność przy tym jest bliska zeru. - W każdych statystykach, czegokolwiek by nie dotyczyły, Szczytno jest w niechlubnej czołówce.

Anonimowi dzielnicowi

- Na terenie naszej wsi działa prawdopodobnie dwóch dzielnicowych. Znamy tylko jednego - Zdunka. Kim jest ten drugi? - pytał komendanta sołtys Nart Stanisław Rudzki, domagając się prezentacji policjanta mieszkańcom wsi. Komendant obiecał, że jeśli tylko sołtys zorganizuje spotkanie, policjant na pewno się zjawi. Zdradził też, że wszystkim dzielnicowym robi egzaminy ze znajomości nazwisk sołtysów wsi, które są w ich rejonie działania: - Obiecuję, że za miesiąc będą oni znać nazwiska nie tylko sołtysów, ale i strażników leśnych, leśniczych i innych osób, z którymi powinni współpracować na co dzień.

Do samorządowców zaś szef powiatowej policji apelował o tworzenie straży obywatelskich. Sugerował też zwrócenie baczniejszej uwagi na domki letniskowe, których na terenie gminy Jedwabno jest ponad 800. Włamania do nich są bardzo popularne, a wykrywalność sprawców - 55,4% najmniejsza w województwie.

- Ci letnicy są źródłem waszych dochodów. Dobrze byłoby, żeby odczuli, że interesujecie się ich dobytkiem - zachęcał komendant.

Diametralna zmiana

Samorządowcy Jedwabna byli pod wrażeniem słów komendanta. Chociaż nie ukrywali, że deklaracje jego poprzedników były równie obiecujące.

- Gorzej było tylko z ich realizacją - oceniał przewodniczący rady Cezary Lichtensztejn. W imieniu samorządu obiecał jednak pomoc w odbudowywaniu pozycji policjanta, oczekując jednak w zamian poważniejszego traktowania.

- Oczekujemy dyskrecji i skuteczności w działaniu, a nie tłumaczenia odmowy przyjazdu na interwencję brakiem paliwa i czasu - przypominał niedawne przypadki przewodniczący.

- Wypracujemy taki model, że policjanci będą zawsze wtedy, gdy pojawi się zagrożenie - obiecywał komendant. - Tłumaczenie, że nie ma pieniędzy na paliwo to bzdura. Jedyny problem jaki mamy to to, że jest nas za mało.

- To diametralna zmiana tego co słyszelismy do tej pory - nie krył satysfakcji przewodniczący Lichtensztejn. Pod wrażeniem był też radny Zbigniew Buk. Ten ostatni wyraził nadzieję, że już nigdy więcej nie dojdzie do żenujących sytuacji, kiedy po przyjeździe na interwencje policjanci w pierwszej kolejności prosili o garnek wody do chłodnicy i telefon.

(olan)

2003.01.22