....nad balami z handlowcami. W Gabinecie Wspomnień jedna z utworzonych tam scenografii przywołuje fantastyczne wspomnienia związane ze stołówką „Unimy”, czyli z miejscem gdzie odbywały się huczne zabawy.
Witano tam Nowy Rok i świętowano Dzień Handlowca przypadający 2 lutego. Oprowadzając wycieczki po społemowskim muzeum, zwykłam mówić: za chwilę północ wybije, strzelą korki od szampana i będziemy bawić się do rana. Bowiem we wspomnianej stołówce unimowskiej organizacja i obsługa spotkań biesiadno-tanecznych należała do zadań priorytetowych. Pani Jadwiga Biziuk, ówczesna kierowniczka placówki gastronomicznej, wspomina, że w czasie karnawału musiała nieźle się nagimnastykować, by sprostać wyzwaniu i tak ustawić grafik, by wszyscy byli zadowoleni. Wiadomo, nie tylko „Społem” się tam bawiło, inne zakłady pracy również, a nawet młodzież podczas studniówek. Do obowiązków kierowniczki należało ustalenie menu oraz określenie liczby gości. Osobiście wielokrotnie uczestniczyłam w organizowanych w stołówce zabawach i tak jak większość pracowników musiałam dokonywać wyboru - czy będę bawiła się na sylwestra, czy też na Balu Handlowca. Tu od razu przyznaję, że jako panna wybierałam pierwszy termin, ale jako matka i żona - drugi. W sylwestra wszyscy chcieli się bawić, więc jako rodzice preferowaliśmy prywatki, natomiast na czas Balu Handlowca dziadkowie byli niezastąpieni i zawsze nie odmawiali pomocy i z radością przytulali wnuka. Jak wspomniałam, święto handlowców przypadało na początku lutego, ale zabawa odbywała się wcześniej lub później. Warunkiem był wolny termin uzgodniony z Panią Jadzią Biziuk.
Taki niezapomniany bal z moim udziałem odbył się chociażby 14 stycznia 1989 r.