Bez elektryki

Jak informują ogólnopolskie media, ponad 20 tys. mieszkańców Małopolski od dobrych kilku dni nie może korzystać z energii elektrycznej. Choć cała reszta kraju im współczuje i tysiące monterów, a także wojsko spieszy z pomocą, to końca awarii nie widać. Ludzie męczą się przeokropnie, siedząc przy świeczkach i lampach naftowych, w dodatku bez ciepłej wody, ogrzewania itp., itd.

Czym to pachnie, mogła przekonać się część mieszkańców Szczytna w ubiegłą środę, gdy nagle pstryk! i zgasło światło. Przerwa w dostawie energii nie trwała długo, bodaj kilkadziesiąt minut, ale i tak dała się we znaki, niejednego obywatela wprawiając w stan paniki, bo co to będzie, jak awarii szybko się nie usunie... Z powodu braku zasilania bezużyteczne stały się nieomal wszechmocne komputery (chyba że ktoś dysponował UPS-em). Natychmiast wyłączyły się wszelkie piece c. o., zarówno te gazowe, jak i te na węgiel (z braku prądu zatrzymały się pompki), wskutek czego w mieszkaniach i miejscach pracy zaraz zapanował ziąb. Co prawda nadal pracowały kasy fiskalne w rozmaitych sklepach oraz placówkach usługowych, ale jak prowadzić działalność, na przykład w takim zakładzie fryzjerskim, gdy brak elektryczności. Jedynie można by popracować nożyczkami i grzebieniem, ale i to stawało się bardzo kłopotliwe z powodu zapadającego zmroku. W takich warunkach łatwo byłoby obciąć ucho zamiast pukla włosów, no i tragedia gotowa. Dlatego nie dziwiły wywieszki pojawiające się na drzwiach rozmaitych placówek informujące o przerwie w działalności.

No, może z wyjątkiem tej jednej, którą wypatrzyła na ul. Warszawskiej nasza Czytelniczka, pani Justyna, robiąc przy okazji stosowne zdjęcie. Oto ono - fot. 1.

Wydaje się, że do przeprosin za zamknięcie, wypadałoby dodać także przeprosiny za

kulawą ortografię i składnię.

NA RATUNEK

Zima nie odpuszcza, mróz szczypie w nos i uszy, ostatnio nawet posypało obfitym śniegiem, a wszystko to wprawia w zadziwienie wiele osób. Nie ma w tym jednak nic osobliwego - śnieg i mróz o tej porze roku to rzecz zwyczajna. Kiedy posłuchamy starszych ludzi, ci powiedzą, jakie to niegdyś bywały zimy - z kopnym, sięgającym kolan albo i pasa śniegiem i tęgimi mrozami, podczas których słupek rtęci w termometrach opadał do minus trzydziestu stopni. To minione, łagodne zimy były czymś wyjątkowym, czego w końcu przyszedł kres i teraz wszystko wraca do normy, tyle że nie wiadomo na jak długo.

Z powodu mrozu cierpią też zwierzaki. Kilka dni temu otrzymaliśmy korespondencję alarmującą o tym, że po strudze pływają łabędzie, zatem „Kurek” powinien zainteresować odpowiednie służby, by ratować te piękne ptaki, widoczne na załączonych zdjęciach. Chyba przez roztargnienie, albo z powodu mrozu nasz korespondent nie dołączył zapowiadanych fotografii, ale tak, czy siak, nawet gdyby zdjęcia były, należałoby zweryfikować wiadomość i udać się we wskazane miejsce.

POD MOSTKIEM

Na strugę, choć to droga powiatowa, dojechać obecnie nie jest łatwo, wszędzie leży śnieg, nie tylko w lesie i w przydrożnych rowach, ale i na jezdni. Momentami, gdy rowy są płytkie, zawiane białym puchem, nie wiadomo, czy jedzie się jeszcze po szosie, czy już po poboczu i lada chwila można wpakować się do zamaskowanego rowu. Ogólnie jednak widoki są bajkowe, więc kusi, aby wysiąść z samochodu i podziwiać las spowity śniegiem, tylko te panujące na zewnątrz -17oC, wciska z powrotem do auta - fot. 2.

Dziwne to, ale mimo tęgiego mrozu spore odcinki rzeczki są wolne od lodu, choć jak pamiętamy, w ubiegłym roku struga była zamarznięta przy dużo wyższych temperaturach. Rzeczywiście mieszka tu, czy też raczej koczuje łabędzia rodzinka. Gdy sypie śnieg, cała trzódka kryje się pod mostem, więc jadąc górą można wcale jej nie zauważyć. Gdy zaś łabędzie zobaczą człowieka, zaraz wychodzą na brzeg, jakby prosząc o jakiś kąsek - fot. 3. Jak widać na fotografii, jeden z ptaków jest jeszcze cały szary. Nie znaczy to jednak, że to jakiś młodzik z tegorocznego wylęgu, bo takie upierzenie jest charakterystyczne aż do trzeciego roku życia łabędzia.

KARMIĆ, CZY NIE

Ptaki pływające po strudze wyglądają na zdrowe i silne, pozostające mimo mrozu w doskonałej kondycji, dlatego w tym momencie rodzą się wątpliwości. I nie chodzi już o to, by alarmować służby ratownicze, bo to byłoby na pewno przedwczesne, ale czy dokarmiać je, czy też nie? Według naukowców brak pokarmu w czasie mrozów nie jest najważniejszym zagrożeniem dla zwierząt, mało tego, nie mieści się nawet w czołówce ich zimowych problemów. Wszystkie gatunki ewolucyjnie wykształciły różne metody radzenia sobie z zimnem. Popatrzmy, co robią wróbelki, aby nie stracić zbyt wiele ciepła - fot. 4.

Skupiają się w ciasną gromadkę i przytulają jeden do drugiego. W ten prosty sposób wzajemnie się ogrzewają i dobrze im się dzieje. W dodatku, siedząc w bezruchu, oszczędzają sporo energii i nie muszą tyle jeść co latem. Jednak nie możemy zapominać i o tym, niestety, że w wyniku niekorzystnych zmian, jakie człowiek wprowadza w środowisku, zwierzaki mogą mieć w tęgie mrozy pewne kłopoty z pozyskaniem pokarmu.

Na godnej zaufania stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra” są zamieszczone cenne wskazówki odnośnie dokarmiania zwierzaków, w tym także łabędzi. Z informacji tam zawartych wynika jednoznacznie, że nie tyle powinno się, ile można je dokarmiać jedynie w okresie silnych mrozów. Ponieważ łabędź jest roślinożercą, należy mu podawać wyłącznie pokarm roślinny. Najlepsze są ziarna zbóż i surowe lub gotowane, ale bez soli, drobno pokrojone warzywa. Chleb to ostateczność i jeśli już, to musi być świeży oraz drobno pokrojony. Trzeba też uważać, aby podawane porcje były zjadane na bieżąco. Nasze podmostowe łabędzie z apetytem zjadały podane im ziarno - fot. 5.

PRAWO SILNIEJSZEGO

Ulica Podgórna i owszem jest odśnieżana systematycznie, nawet w trakcie i po opadach śniegu w miniony czwartek, śmigał tędy pług, ale jakoś dziwnie wykonał swą robotę. Droga po jego przejeździe stała się po prostu ciasna, choć ulica o tej nazwie leży daleko stąd. Teraz dwa samochody osobowe mijają się na niej z trudem, a jeśli spotkają się ciężarówki powstaje już całkiem poważny problem - fot. 6.

Jak widać na zdjęciu, mniejszy pojazd wjechał w śnieg odłożony na skraju jezdni, aby nie zderzyć się z jadącym z naprzeciwka tirem, który najwyraźniej korzysta z prawa silniejszego i potężniejszego. I nie myśli nawet o ździebełko zjechać z obranej wcześniej linii jazdy. Dalej podążając ul. Podgórną miniemy granice miasta i wnet dotrzemy do Kamionka. Tam, za blokami mieszkalnymi, stoi kilka rzędów garaży. Co jakiś czas alejki są odśnieżane, ale obecnie już tyle zebrano z nich białego puchu, że powstał mały łańcuch międzygarażowych gór śniegowych, wysokich na chłopa, albo jeszcze lepiej - fot. 7.

Widok taki dobrze ilustruje, że zimę mamy bardzo śnieżną, ale przez to także mocno uciążliwą.

tekst i foto: M. R. P.