Początek wiosny nie będzie przyjemny dla lokatorów mieszkań komunalnych w Szczytnie. Od marca przyszłego roku zapłacą oni aż o 30% więcej za czynsz. Część radnych zarzuca Zakładowi Gospodarki Komunalnej, że w ten sposób chce zmniejszyć gigantyczne zadłużenie. ZGK broni się tłumacząc, że podwyżka wcale nie jest drastyczna, biorąc pod uwagę to, że stawka czynszu była w Szczytnie najniższa spośród innych miast w regionie.

Bezlitosne podwyżki

NIE TĘDY DROGA

Od 1 marca 2007 roku miesięczna stawka bazowa czynszu za 1 m2 w komunalnym lokalu mieszkalnym wyniesie 3,17 zł (dotąd 2,44 zł). W lokalu socjalnym lub tymczasowym trzeba będzie zapłacić 0,65 zł za m2 (0,50 zł). Zarządzenie wprowadzające podwyżkę podpisał 13 listopada ówczesny burmistrz Paweł Bielinowicz. Decyzja ta wywołała wielkie oburzenie wśród mieszkańców i części radnych. Przy okazji wyszło też na jaw, że Zakład Gospodarki Komunalnej w ciągu ostatniego roku popadł w gigantyczny, znacznie przekraczający 400 tys. zł dług.

- Nie tędy droga, żeby zobowiązania ZGK pokrywać poprzez tak drastyczną podwyżkę czynszu - uważa radna Zofia Żarnoch.

Jej zdaniem takie posunięcie wpędzi zakład w jeszcze poważniejsze problemy. Podwyżka spowoduje bowiem, że i tak liczne grono lokatorów niepłacących regularnie czynszów, jeszcze się powiększy.

- ZGK sam kopie sobie grób - kwituje radna.

Postuluje też przeprowadzenie kontroli, która ma wyjaśnić, skąd wzięło się tak duże zadłużenie oraz wskazać możliwości pomocy zakładowi. Radna Żarnoch zamierza też postulować do obecnej burmistrz, by ta przynajmniej zmniejszyła rozmiary podwyżki.

ZAŁAMANI MIESZKAŃCY

Swojego oburzenia z powodu podniesienia czynszów nie kryją najbardziej zainteresowani. Helena Rudnicka mieszka w bloku na ulicy Klonowej. Ma 72 lata, żyje ze skromnej emerytury. Co miesiąc wydaje pokaźne kwoty na leki - kobieta cierpi z powodu problemów ze stawem biodrowym. Za mieszkanie o powierzchni 50,3 m2 płaci w tej chwili 344 zł. Po podwyżce będzie musiała dołożyć jeszcze prawie 30 zł.

- Dla mnie to tragedia. Kiedy dostałam pismo z informacją o podwyżce, nie spałam całą noc - skarży się pani Helena.

Jej sąsiadka, Elżbieta Brzózy także jest rozgoryczona z powodu wzrostu opłat za czynsz.

- Jeżeli już musi być podwyżka, to dlaczego nie wprowadzano jej sukcesywnie, tylko od razu aż o 30% - dziwi się. - Musimy płacić za niegospodarność ZGK - dodaje.

Mieszkająca w tym samym bloku Zdzisława Kasica jest matką samotnie wychowującą dziecko. Nie pracuje, utrzymuje się z alimentów, które nieregularnie płaci jej były mąż. Żeby przeżyć, latem zbiera runo leśne. Pani Zdzisława ma dług w ZGK, ale stara się sukcesywnie go spłacać.

- Idzie mi to topornie. Po podwyżce nie będę już w stanie spłacać zadłużenia, nie dam rady - rozkłada bezradnie ręce.

PODWYŻKA NIEDRASTYCZNA

Dyrektor ZGK Leszek Mierzejewski ocenia, że podwyżka wcale nie jest drastyczna, biorąc pod uwagę to, że dotychczasowa stawka czynszu w Szczytnie była najniższa w całym województwie. Do tego jeszcze dochodzą czynniki obniżające opłatę, np. za brak centralnego ogrzewania, ciepłej wody, czy łazienki. Przypomina również, że ostatnia podwyżka miała miejsce w 2001 roku, a stawka nie zmieniała się nawet o wskaźnik inflacji. Dla porównania podaje, że w pobliskim Mrągowie za 1 m2 opłata wynosi 3,50 zł.

- U nas średni czynsz nie osiąga nawet 1% wartości odtworzeniowej budynku, jest bardzo niski i nie starcza nam praktycznie na nic - mówi kierownik działu technicznego ZGK Anna Niedźwiecka.

Dyrektor Mierzejewski przypomina, że wielokrotnie zwracał się do burmistrza o wydanie decyzji o podniesieniu opłat.

- Propozycje takie składałem chociażby w grudniu ubiegłego roku. Moje pismo zostało jednak bez odzewu - mówi Mierzejewski.

NIEROZSĄDNE WSPÓLNOTY

Według dyrektora podwyżka czynszów to tylko jeden ze sposobów zlikwidowania zobowiązań finansowych zakładu. Czym tłumaczy ogromne zadłużenie?

- Drastycznie wzrosła liczba remontów własnych i wydatków na remonty wspólnot mieszkaniowych, na które my nie mamy żadnego wpływu - wyjaśnia Leszek Mierzejewski.

To właśnie wspólnoty mieszkaniowe przysporzyły zakładowi największych kłopotów. Kiedy pojawiła się możliwość otrzymywania przez nie pożyczek od miasta na ocieplenia i modernizację elewacji, natychmiast zaczęły podnosić wpłaty na fundusz remontowy, żeby na kontach zabezpieczyć potrzebne środki. Decyzję podejmowały bez konsultacji z ZGK, który jednak musi płacić za swoich lokatorów, wpędzając się w ten sposób w dług.

- To działanie wynika z braku świadomości członków wspólnot - uważa dyrektor Mierzejewski.

DRAMATYCZNA SYTUACJA

Zakład ma już szczegółowy plan redukcji zobowiązań. Według szacunków, podwyżka czynszu pozwoli na uzyskanie w przyszłym roku ok. 230 tys. zł. Kolejnym krokiem ma być zwolnienie zakładu od płacenia podatku od nieruchomości. ZGK postuluje również zmianę czynników obniżających stawkę czynszu za lokale oraz wprowadzenie czynników wpływających na jego podniesienie. Dyrektor Mierzejewski zapowiada też bezwzględne ściąganie należności za lokale użytkowe z rozwiązywaniem umów z dłużnikami włącznie. Szef ZGK przyznaje, że obecnie sytuacja w kierowanej przez niego firmie jest bardzo trudna.

- Musiałem przerwać wszystkie konieczne remonty, żeby nie powiększać długu. Gdyby nie wpływy z czynszów za lokale usługowe, zakład trzeba by było zamknąć - nie pozostawia złudzeń dyrektor.

Liczy jednak na to, że do końca roku miasto zwróci mu 103 tys. zł za wykonane do tej pory rozbiórki. Na razie niezbyt się do tego kwapiło, uszczuplając w ten sposób finanse ZGK, który prace te robił na własny koszt. W przyszłym roku zaplanowano rozbiórki za kwotę 268 tys. zł.

- Zwróciłem się już z prośbą, by ująć tę sumę w przyszłorocznym budżecie. Jeżeli nie dostaniemy tych pieniędzy, nie wykonamy rozbiórek - mówi szef ZGK.

Burmistrz Danuta Górska w rozmowie z "Kurkiem" obiecała, że przyjrzy się sprawie podwyżek czynszów.

- Lepiej by było, gdyby wprowadzano je sukcesywnie, a nie od razu na taką skalę - przyznaje jednak.

Ewa Kułakowska

2006.12.13