Czarna seria pożarów w gminie Szczytno trwa. Po Ochódnie, Wawrochach i Płozach tym razem sceną dramatycznych i tragicznych w skutkach wydarzeń stały się Olszyny. Po raz kolejny bezlitosny żywioł pozbawił dachu nad głową wielodzietną rodzinę.

Biednemu wiatr w oczy

Około godziny 24, z 9 na 10 stycznia w podszczycieńskiej miejscowości, spłonął dom jednorodzinny państwa Samsel. Ogień objął część poddasza blisko komina, z czasem zajął cały strych.

- Całe szczęście, że nie spaliśmy - mówi Bożena Samsel. - To pozwoliło nam szybko zareagować i wyprowadzić bezpiecznie dzieci. Uciekaliśmy w tym, w czym stalismy.

- Stałem boso, a mimo tego nie czułem zimna - dodaje jej mąż Henryk.

Niezwłocznie zawiadomiono straż pożarna. Pożar ugaszono dosyć szybko, jednak płomienie były na tyle obszerne, że pochłonęły prawie cały dobytek rodziny. Niewiele udało się uratować.

- Płomień z początku był mały i gdybysmy mieli czym go zagasić, to bysmy sobie z nim poradzili. Było nas osmiu chłopa, bo i sąsiedzi przybiegli. Ale studnia zamarzła, a woda doprowadzona jest tylko do torów... żeby chociaż jakiś hydrant był w pobliżu... - żali się pan Henryk.

Według strażaków przyczyną pożaru był nieszczelny przewód kominowy. Spłonęło poddasze i jeden pokój. Reszta pomieszczeń zalana wodą i okopcona, również nie nadaje się do użytku. Część murowana budynku zachowała się w niezłym stanie, co daje możliwość wyremontowania, a nie wznoszenia domu od nowa. Jednak na opinię starostwa co do odbudowy obiektu, trzeba czekać około miesiąca. Biurokracja nie zna litości. Zima czy lato, przepis jest przepisem.

A ludzie cierpia. Spaliła się również odzież, meble, sprzęt AGD, podręczniki szkolne najmłodszego dziecka. Obecnie pan Henryk z żoną mieszkają w letniej altanie obok spalonego budynku, natomiast dzieci pogorzelców rozproszone są wśród rodziny i znajomych.

- Wiadomo, że to na krótką metę, bo u nich też się nie przelewa - dodaje pani Samsel. Oboje z mężem nie pracują. Są bez prawa do zasiłku i otrzymują jedynie dodatek rodzinny na najmłodsze dziecko.

Pomoc z różnych stron

Poszkodowanych nie pozostawiono samym sobie. Pomocy udzielił GOPS, przekazując na rzecz rodziny trochę pieniędzy i środków do życia. Z PCK-u poszkodowani otrzymali odzież i pościel. To jednak kropla w morzu. Najmłodszy syn państwa Samsel dożywiany jest w szkole podstawowej. Dodatkowo placówka, w której uczy się chłopiec, wraz z komitetem rodzicielskim zaoferowała pomoc w postaci podręczników i przyborów szkolnych. Pomagają również sąsiedzi i bliscy, a nawet niedawni pogorzelcy z Wawroch - piękny gest! Także sołtys Olszyn zaangażował się w pomoc. Namawia ludzi do przekazywania darów na rzecz rodziny Samsel. Organizuje różne zbiórki.

- Chodzi o to, aby w tym trudnym okresie mogli w miarę godziwie i normalnie funkcjonować - wyjaśnia sołtys Zygmunt Rząp.

Oprócz rzeczy materialnych ważną rolę w takich sytuacjach odgrywa dobre słowo na dodanie otuchy - tego też naszym poszkodowanym nie brakuje.

Na bieżąco ich losem interesuje się także wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski. Prowadzi rozmowy z nadleśnictwami Szczytno i Korpele w sprawie przekazania przez nie drewna na odbudowę domu.

- Najbardziej potrzebujemy materiałów budowlanych: cementu, pustaków, drewna, bo rąk do pracy jest sporo - wylicza ojciec rodziny. - Przydałaby się także pomoc żywnościowa, żeby można było cokolwiek dać do zjedzenia nie tylko dzieciom, ale i ludziom, którzy nam pomagają w usuwaniu skutków pożaru. Robią to całkowicie za darmo.

* * *

Sprawdza się powiedzenie, że "biednemu wiatr w oczy wieje". Mieszkańcy Olszyn ledwo wiążą koniec z końcem, a tu na domiar złego taka tragedia. Poszkodowanej rodzinie praktycznie potrzebne jest teraz wszystko: żywność, odzież, środki czystości i tym podobne rzeczy niezbędne w codziennym życiu. Każda więc pomoc będzie z pewnością mile widziana.

Wszelkie potrzebne informacje można uzyskać w GOPS (ul. Chrobrego - budynek banku, tel. 624-01-84), który koordynuje akcją pomocy.

Łukasz Wojciechowski

2003.01.22