Mieszkająca w Jerutach tuż przy przejeździe kolejowym rodzina Kozickich od lat boi się o swoje bezpieczeństwo. W tym miejscu często dochodzi do groźnych wypadków. W minionym tygodniu rozpędzony mercedes uderzył w dom, w którym akurat przebywały dzieci. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale po tym wydarzeniu rodzina wciąż nie może dojść do siebie. Prośby do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o zamontowanie w tym miejscu barierki pozostają bez echa.

Błagają o barierkę
Rozpędzony mercedes uderzył najpierw w budynek mieszkalny, a potem w kotłownię

Państwo Monika i Robert Koziccy z dwoma synami mieszkają od 10 lat w wynajmowanym od PKP budynku na stacji Jeruty. Dom stoi bardzo blisko drogi krajowej 53, tuż przy przejeździe kolejowym. W poniedziałek 26 listopada późnym popołudniem doszło tu do groźnego wypadku. Kierujący osobowym mercedesem 70-latek na łuku drogi wypadł z jezdni i uderzył w ścianę domu Kozickich, a następnie odbił się i wjechał w przyległy budynek gospodarczy. Jak ustalili policjanci, mężczyzna, wsiadając za kierownicę, nie zastosował się do sądowego zakazu. Miał bowiem cofnięte uprawnienia do kierowania. Już wcześniej w tym miejscu dochodziło do niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Dlatego pani Monika 9 lat temu zwróciła się do Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad w Olsztynie o postawienie barier energochłonnych oddzielających posesję Kozickich od drogi krajowej ze względów bezpieczeństwa. Dostała jednak odpowiedź negatywną. Kobieta przyznaje, że od początku zamieszkania w tym miejscu miała złe przeczucia.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.