Sposobu na GKS Stawiguda nie może znaleźć Gwardia Szczytno, ale nieźle z tym rywalem radzą sobie Błękitni Pasym. Jesienią na wyjeździe potrafili zremisować, a teraz po emocjonującym meczu pokonali zespół z ligowej czołówki.
KLASA OKRĘGOWA
25. kolejka
Błękitni Pasym – GKS Stawiguda 2:1 (1:1)
1:0 – Mateusz Tumanowicz (33.), 1:1 – (57.), 2:1 – Bartosz Nosowicz (69.)
Błękitni: Brzozowski, Król, Świercz, Stańczak, Chorążewicz, Dobrzyński, Młotkowski (73. Foruś), Tumanowicz (87. Kaszuba), Hutnik (60. Kępka), B. Nosowicz (88. Łukaszewski), P. Malanowski (90. Borkowski).
Dość wietrzna i niezbyt przyjemna aura nie przeszkodziła obu zespołom w stworzeniu w sobotę niezłego widowiska. Goście przyjechali do Pasymia z bardzo krótką ławką rezerwowych i w nieco osłabionym składzie, m.in. bez byłego zawodnika Błękitnych Mateusza Różowicza, ale pokazali, że nieprzypadkowo zajmują dość wysokie miejsce w tabeli. Pasymianie nie chcieli być gorsi i to oni objęli prowadzenie. Stało się to po składnej akcji wykończonej przez Mateusza Tumanowicza. Ten sam zawodnik mógł trafić do siatki parę minut wcześniej, gdy próbował skierować do siatki piłkę odbitą od poprzeczki po uderzeniu Kamila Kępki. Na samym początku meczu mieliśmy i słupek – szczęścia zabrakło Patrykowi Malanowskiemu. Swoje okazje mieli także goście (m.in. strzał w słupek), a w 57. min sytuację ułatwił im jeden z pasymskich obrońców i zespół ze Stawigudy doprowadził do wyrównania.