Sytuacja burmistrza Pawła Bielinowicza jest nie do pozazdroszczenia. Skłócona z nim opozycja zdobyła większość w Radzie Miejskiej i natychmiast zadała bolesne ciosy, obcinając mu pobory oraz ograniczając dotychczasowe kompetencje. Kolejne uderzenie otrzymał od swoich kolegów ze Wspólnoty Samorządowej, którzy nie zgodzili się, aby ponownie był ich kandydatem na burmistrza Szczytna. Wszyscy zastanawiają się teraz, czy burmistrz jest w stanie skutecznie rządzić miastem.

Bliski nokautu

"UKŁONY" W STRONĘ BURMISTRZA

W szczycieńskiej Radzie Miejskiej doszło do przesilenia. Do dotychczasowej ośmioosobowej opozycji z "Forum Samorządowego" dołączyła trójka radnych "Niezależnych" Jacek Gontarzewski, Ryszard Kasprzak i Tadeusz Tomaszewski. Pierwszym efektem ich sojuszu było odwołanie miesiąc temu ze stanowiska przewodniczącej rady Moniki Hausman-Pniewskiej. W czasie pierwszej tegorocznej sesji Rady Miejskiej (25 stycznia) nowa koalicja postanowiła dać w kość samemu burmistrzowi. Do porządku obrad zgłosili projekt uchwały zmniejszającej mu pobory o 2 tys. zł. W uzasadnieniu podali, że burmistrz działa na szkodę miasta, czego przykładem są niekorzystne porozumienia z gminą Szczytno i starostwem powiatowym (przejęcie dróg powiatowych bez rozliczenia finansowego). Zarzucili mu też m.in., że wydając zgodę na powstanie nowych marketów nie zobowiązał ich właścicieli do modernizacji przyległej infrastruktury technicznej, systematycznie zadłuża miasto i wykazuje brak inwencji w pozyskiwaniu środków pozabudżetowych.

- Te zarzuty są absurdalne i żenujące - komentował je podczas sesji radny "Wspólnoty Samorządowej" Robert Siudak. Przypomniał liderowi opozycji Henrykowi Żuchowskiemu, że postawiony za jego kadencji supermarket, w żadnym stopniu nie przyczynił się po poprawy pobliskiej infrastruktury, a mieszkańcy do dziś mają poważny problem, by do niego dojechać.

Zasadności obniżenia poborów burmistrzowi bronił natomiast Jacek Gontarzewski.

- To wyraz niezadowolenia z dotychczasowej pracy burmistrza - tłumaczył radny, który wszedł do rady w barwach powołanej przez Bielinowicza "Wspólnoty Samorządowej".

- I ukłon z naszej strony, który zmobilizuje burmistrza do lepszej pracy - wtórował mu kolega klubowy z "Forum Samorządowego" Jerzy Topolski.

Ostatecznie głosami radnych "Forum" i "Niezależnych" rada zmniejszyła miesięczne wynagrodzenie burmistrza.

To nie jedyne upokorzenie, jakie spotkało Bielinowicza ze strony radnych podczas styczniowej sesji. Przegłosowali oni jeszcze ograniczenie jego praw do dysponowania majątkiem miasta. Decyzję o sprzedaży nieruchomości przekraczającej powierzchnię 50 m2 i wartość 3 tys. zł będzie teraz każdorazowo wydawać Rada Miejska.

REWANŻ PO ROKU

Podczas sesji doszło też do kolejnych przetasowań w Radzie Miejskiej. Z funkcji wiceprzewodniczącego głosami "Forum" i "Niezależnych" odwołany został Jerzy Cimoszyński, a z funkcji przewodniczącego komisji finansów zrezygnował Henryk Wilga. Według naszych informacji obaj radni kilka dni przed sesją otrzymali "ofertę": albo sami zrezygnują, albo zostaną odwołani. Henryk Wilga wolał zrezygnować sam, z kolei Cimoszyński walczył do końca.

- To, co tu się dzieje to początek kampanii wyborczej - komentował decyzję rady Cimoszyński. Zaprzeczając temu, szef "Forum" Żuchowski przypomniał, że kiedy półtora roku temu Cimoszyński i Wilga obejmowali swoje funkcje w miejsce odwołanych Ewy Czerw i Adolfa Gudzbelera, nikt o kampanii wyborczej nie mówił. Na miejsce Cimoszyńskiego wybrano jego kolegę klubowego Jerzego Kosakowskiego.

Funkcję szefa komisji finansów przejmie po Wildze Gontarzewski.

WSPÓLNOTA JUŻ GO NIE CHCE

Miniony tydzień był bardzo bolesny dla Bielinowicza. Oprócz razów otrzymanych od opozycji w Radzie Miejskiej przyszło mu jeszcze przełknąć gorzką pigułkę zaserwowaną przez "Wspólnotę Samorządową", powołane przez niego przed poprzednimi wyborami ugrupowanie, które pół roku temu przekształciło się w stowarzyszenie. Podczas walnego zebrania, na którym wybierano kandydata "Wspólnoty" na burmistrza miasta w nadchodzących wyborach, Bielinowicz przegrał stosunkiem głosów 15:18 ze Sławomirem Sawickim, radnym powiatowym na co dzień pracującym jako sanitariusz w pogotowiu ratunkowym. Przed głosowaniem Bielinowicz bezskutecznie domagał się wprowadzenia zasady autonomii politycznej, czyli tego, aby prawo wyboru kandydata na burmistrza Szczytna mieli tylko członkowie stowarzyszenia mieszkający w Szczytnie. Rozgoryczony burmistrz podjął decyzję o wystąpieniu ze "Wspólnoty". "Samorządność i suwerenność mieszkańców gmin jest istotą budowy społeczności lokalnych" - napisał w uzasadnieniu.

CZAS NA MŁODYCH

- Nasze stowarzyszenie działa jako jedno na terenie całego powiatu, każdy jego członek ma takie same prawa - uzasadnia odrzucenie wniosku Bielinowicza prezes "Wspólnoty" Adam Żywica, mieszkający w Wałach, gm. Szczytno.

Dziwi się, że obecny burmistrz nie chce się pogodzić z demokratycznym wyborem, który zapadł w tajnym głosowaniu. Czy nie boi się, że wraz z Bielinowiczem odejdzie część jego zwolenników?

- Słyszałem, że 5 czy 6 osób ma taki zamiar, ale liczącej dziś 43 członków "Wspólnocie", nie powinno to w niczym przeszkodzić.

Żywica przyznaje, że głosował na Sawickiego.

- Po pierwsze jest młody (39 lat - przyp. red.), po drugie wiele już zrobił dla miasta. Działające przy pogotowiu stowarzyszenie, którego jest prezesem kupiło z zebranych środków karetkę. Poza tym jest nieskażony układami, czego nie można powiedzieć o innych kandydatach na burmistrza, panach Żuchowskim, Kijewskim, Mańkowskim czy Bielinowiczu.

(olan)

Rozmowa z Pawłem Bielinowiczem

- Niezły wycisk dostał Pan od radnych w minionym tygodniu.

- Do tej pory ośmiu z nich waliło we mnie tym, co im pod rękę podeszło, teraz dołączyła jeszcze trójka, która z premedytacją zaczyna bić poniżej pasa. Przekroczone zostały wszystkie granice przyzwoitości. Ustrój obowiązujący w Polsce jest taki, że burmistrza wybierają mieszkańcy, nie radni. Oni powinni z nim współpracować, a nie zwalczać i to do tego kosztem mieszkańców. Ograniczenie praw burmistrza w obrocie nieruchomościami skutkować będzie dla nich dotkliwą stratą czasu. Zadziwiające jest też niezatwierdzenie przez radnych większych bonifikat, które zaproponowałem osobom wykupującym mieszkania komunalne.

- Jak wyobraża pan sobie dalsze rządzenie miastem w sytuacji, gdy większość radnych jest przeciwko panu?

- Moja cierpliwość już się wyczerpała. Ponieważ jest kilka ważnych projektów do realizacji, będę chciał odwołać się bezpośrednio do mieszkańców i prosić ich o poparcie działań, rozpoczętych już w roku ubiegłym. Brutalna kampania wyborcza, którą prowadzi część radnych może je storpedować.

- O poparcie jakich konkretnych działań będzie pan zabiegał?

- Zagospodarowanie i rekultywację jezior, budowę elektrociepłowni na biomasę z modernizacją całego systemu ciepłowniczego miasta, budowę i modernizację dróg. Chciałbym, aby powstał społeczny lobbing na rzecz realizacji tych zadań.

- Wierzy pan w powodzenie tych zamierzeń, w sytuacji, gdy po serii mocnych ciosów znalazł się pan już na deskach?

- Tak. Mam przed oczami zdjęcie, na którym legenda boksu - Jack Dempsey w pojedynku o mistrzostwo świata wylatuje za liny. Tym, którzy nie interesują się boksem powiem tylko, że Dempsey wrócił na ring i pokonał swojego rywala.

Rozmawiał:

Andrzej Olszewski

2006.02.01