Bociek ryzykant

Całkiem niedawno otrzymaliśmy korespondencję od naszej Czytelniczki Małgorzaty Tomaszewskiej z Tylkowa (gm. Pasym) w sprawie bociana-ryzykanta. W e-mailu pani Małgorzata pisze, że z okna swojego domu obserwuje, jak młody bocian buduje sobie gniazdo. Niestety, robi to tak niefortunnie, że kładzie gałązki bezpośrednio na elektrycznych przewodach, co może skończyć się źle dla niego, albo jego przyszłej rodzinki. Zdaniem naszej czytelniczki, potrzebny byłby tu stelaż, jaki energetycy w takich przypadkach montują na słupach, no i w związku z tym autorka prosi o nasze, jak to określiła, „wstawiennictwo” w koncernie Energa S.A. Pani Małgorzata nadesłała nam też piękne zdjęcie ukazujące rzeczonego boćka w locie ponad dachami domostw, a zmierzającego do swojego gniazda z gałązką w dziobie - fot. 1. Gniazdo, tak na dobrą sprawę, dopiero jest w zarodku, ale faktycznie, ptak buduje je bezpośrednio na drutach, co pokazuje kolejne zdjęcie - fot. 2. Jak widać, niebezpieczeństwo porażenia prądem jest w tym przypadku ogromne. Skontaktowaliśmy się zatem z rzeczniczką prasową koncernu Energa-Operator S.A. Aliną Geniusz-Siuchnińską, pytając o możliwość założenia na słupie specjalnej platformy.

- Podest możemy założyć dopiero po odlocie bociana, czyli we wrześniu. Na wcześniejszą ingerencję w budowę gniazda nie pozwala nam bowiem prawo chroniące ptaki w okresie lęgowym - powiedziała „Kurkowi” pani rzecznik. Przy okazji uspokajała nas, tłumacząc, że jeśli gniazdo powstaje dopiero teraz, to znaczy, że buduje je młody, nieopierzony bociek. Taki w tym roku nie znajdzie już partnerki, a zatem nie założy rodziny, no i nie będzie w gnieździe młodych, którym zagrażałoby bliskie sąsiedztwo przewodów elektrycznych. Niby to i racja, ale dodajmy, że Energa-Operator S.A. na swojej stronie internetowej pisze i owszem:

(-) doroczną akcję montowania platform przeprowadza się w okresie od jesieni do wiosny, gdy boćków nie ma już w kraju.

Ale zaraz po tych słowach następują takie:

Energetycy proszą o informację o gniazdach budowanych przez boćki na słupach bez podestów – po konsultacji z przyrodnikami podejmą decyzję, czy gniazdo można jeszcze przenieść, czy trzeba będzie to zrobić po odlocie ptaków.

Ogrzewanie podłogowe

W całej tej boćkowo-gniazdowej sprawie ciekawe jest to, że same przewody elektryczne nie są aż tak bardzo niebezpieczne dla bocianów, jak i innych ptaków. Przecież codziennie widzimy, jak wróble siadają na drutach i nic się im złego nie dzieje. Gorzej byłoby, gdyby taki ptak dotknął dwóch przewodów jednocześnie, ale to zdarza się na szczęście rzadko. Boćki, ptaki mądre, coraz częściej zamiast pokrytych strzechą dachów wybierają sobie na budowę gniazd słupy energetyczne, bo mają z tego wielką korzyść. Otóż gałązki, z których zbudowane jest gniazdo, zwłaszcza w jego dolnych partiach, są zawsze lekko wilgotne, więc przewodzą prąd, ale z dużym oporem. Wskutek tego jest on tak mały, że boćki go nawet nie odczuwają, za to wytwarza się sporo ciepła. Dzięki temu te wielkie ptaki mają w gnieździe swoiste „ogrzewanie podłogowe” i to całkiem za darmo - nie płacą przecież żadnych rachunków za prąd. Młode boćki, raz zaznawszy takiej wygody, pamiętają o tym i kiedy dorosną, na swoje gniazda wybierają miejsca podobne do tych, w których same przyszły na świat. No i wszystko jest jasne - teraz wiemy dlaczego takim powodzeniem cieszą się właśnie słupy energetyczne.

ZABARYKADOWANA INFORMACJA

Sezon turystyczny tuż-tuż, więc miasto nawiedzi pewnie rzesza turystów, z których ten i ów zapragnie się czegoś dowiedzieć. Niestety, będzie to niezwykle trudne, o ile w ogóle możliwe. Na ul. Polskiej, zaraz za Miejskim Domem Kultury, stoi tabliczka wskazująca jedyny obecnie funkcjonujący punkt informacji turystycznej w naszym mieście. Tyle że wygląda ona tak - fot. 3.

Niebieska blaszana tablica niedawno oderwała się od metalowego stelaża i teraz łopocze na nieco tylko silniejszym wietrze, wytwarzając przy tym nieprzyjemny hałas. Te metaliczne, głośne chrzęsty miałyby zwracać uwagę potencjalnych klientów na to, że gdzieś obok jest informacja turystyczna? Jeśli nawet tak, to nic z tego. Punkt został bowiem zabarykadowany - fot. 4. Wysoki parkan uniemożliwający klienteli dostęp do informacji stoi dlatego, że budynek Zespołu Szkół nr 2 jest po prostu w rozbudowie. I jeszcze jedno - na fot. 4 w czerwonym otoku zaznaczono mały szczegół. Cóż to może być takiego? Odpowiedź daje kolejne zdjęcie - fot. 5.

Jeśli od strony podwórka można dostać się do hoteliku, to zapewne do informacji turystycznej też, ale tego na karteluszku już nie ma. Niedawno pisaliśmy, że ów punkt jest położony w dość ustronnym miejscu i trudnym do odnalezienia przez przyjezdnego, w związku z czym starosta chce wygospodarować jakiś lokal w ratuszu. Naszym zdaniem jego lokalizacja powinna być jednak zupełnie inna - przy głównej ulicy miasta, a w dodatku winien być tak urządzony, aby był widoczny już z dala (wielki efektowny szyld).

SUCHY KANAŁ

Prace nad zagospodarowaniem brzegów dużego jeziora idą pełną parą. Ostatnio zabrano się za kanał łączący oba miejskie akweny. Po obu jego końcach postawiono tymczasowe tamy, wypompowano wodę i teraz można go przejść suchą stopą - fot. 6. Wszystko to robi się po to, aby m. in. łatwiejsze stało się wybudowanie gabionów umacniających brzegi, a przede wszystkim, by kanał pogłębić. No i związku z tym pogłębianiem, to „Kurek” nieco w tej kwestii nabroił. Wielu bowiem mieszkańców miasta przyglądających się tym robotom jest przekonanych, że dzięki pogłębieniu stanie się możliwa przeprawa miejskim stateczkiem z dużego na małe jezioro, o czym pisaliśmy, ale w primaaprilisowym wydaniu naszej gazety. Tak naprawdę pogłębianie ma tylko polepszyć przepływ wody (jej wymianę) między oboma jeziorami. Będzie natomiast możliwa przeprawa np. kajakiem, ale za lat kilka, kiedy zniknie okropna rura kanalizacyjna biegnąca w poprzek kanału.

- Już obecnie zrobiony jest przecisk pod nową instalację sanitarną oraz przepompownię ścieków, ale to taka inwestycja przyszłościowa - informuje „Kurka” wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. Rurę zlikwiduje się z chwilą pozyskania funduszy na przebudowę kanalizacji, ale kiedy to nastąpi, trudno dziś oszacować.

BAŃKI I EKOGROCHÓWKA

W piątek 5 czerwca na terenach przyległych do miejskiej targowicy nazywanych „Małą Bielą” odbył się ekopiknik rodzinny. Impreza była adresowana głównie do dzieci, którym najwięcej uciechy sprawiała sposobność wytwarzania gigantycznych baniek mydlanych - fot. 7. Poza tym było stoisko z darmową watą cukrową, przysmakiem milusińskich oraz pneumatyczna zjeżdżalnia. Z kolei na scenie przewijały się postacie znane dzieciom z bajek, a pod nią chodzili szczudłonodzy giganci. Kto był głodny, mógł spróbować świeżych, zielonych jabłek oraz grochówki. Dzieciaki, jak to dzieciaki, zajęte zabawą nie bardzo kwapiły się do konsumpcji ani owoców, ani grochówki. Ta, ponieważ była za darmo, znalazła innych amatorów z rodzaju „niebieskich ptaków”, których zawsze kręci się wielu w okolicy targowiska.