Rodzice dzieci z Niepublicznego Przedszkola nr 1 „Pod Topolą” chcą, aby placówka funkcjonowała nadal w obecnym kształcie i nie zgadzają się, żeby grupy, do których chodzą ich pociechy, zostały podzielone. Swoje postulaty przedstawili podczas spotkania z władzami miasta i gminy Szczytno. W jego trakcie na jaw wyszły kulisy rozmów, które burmistrz Krzysztof Mańkowski prowadził z dyrektor placówki, Bożenną Mikielewicz w sprawie przedłużenia dzierżawy budynku. Okazuje się, że jej wersja zdarzeń zdecydowanie różni się od tej, którą radnym przedstawiał włodarz.
KONTROWERSYJNY POMYSŁ
W poniedziałek odbyło się spotkanie rodziców dzieci uczęszczających do Niepublicznego Przedszkola nr 1 „Pod Topolą” z włodarzami miasta Szczytno i gminy Szczytno. Licznie przybyli na nie radni, obecna była także poseł Urszula Pasławska. Rodzice po raz kolejny wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec planów burmistrza Krzysztofa Mańkowskiego, który, szukając brakujących miejsc w żłobku, postanowił wykorzystać należący do miasta budynek niepublicznej placówki. Zamierza przenieść do niego część dzieci z miejskiego przedszkola „Promyczek”, a w nim, wykorzystując środki z programu „Maluch +”, stworzyć żłobek. Decyzja włodarza oznacza w praktyce, że działająca od ponad 30 lat niepubliczna placówka zostanie zlikwidowana, a w jej miejsce powstanie miejska. Z kolei uczęszczające do przedszkola „Pod Topolą” dzieci z gminy, których jest ponad 40, musiałyby szukać miejsc gdzie indziej, bo pierwszeństwo w przyjęciu mieliby mieszkańcy miasta.
DAJCIE NASZYM DZIECIOM DOKOŃCZYĆ TU EDUKACJĘ
Podczas spotkania rodzice mówili o atutach przedszkola „Pod Topolą”.