Kobieta, której córka trafiła w ubiegłym tygodniu na izbę przyjęć szczycieńskiego szpitala, jest zbulwersowana opryskliwym zachowaniem jednego z lekarzy. Miał on na nią krzyczeć i odnosić się do niej w wulgarny sposób. Według naszych nieoficjalnych informacji, na lekarza wpływały już wcześniej skargi, ale dyrekcja szpitala nie reaguje, obawiając się, że zrezygnuje on z pracy.
W czwartek 4 stycznia uczęszczająca do jednego z techników córka pani Krystyny trafiła do szczycieńskiego szpitala z atakiem kolki nerkowej i podejrzeniem zapalenia wyrostka. Dziewczyna znalazła się na izbie przyjęć, gdzie podano jej kroplówkę. - Akurat byłam poza Szczytnem, gdy zadzwoniono do mnie ze szkoły, informując, co się stało – relacjonuje kobieta. Nie zwlekając, udała się do szpitala. Roztrzęsiona i zdenerwowana nie spodziewała się tego, co ją tam spotka. - Chciałam się dowiedzieć, co jest mojej córce. Wtedy jeden z lekarzy chirurgów w bardzo nieprzyjemny sposób oznajmił, że mam ją zabierać do domu. Zdziwiłam się, bo ona cały czas była pod kroplówką. Na to on stwierdził, że kroplówkę można wyrzucić – opowiada nasza rozmówczyni. Następnie doktor miał zapytać pacjentkę, czy oddała już mocz do badania. - Kiedy pokazała mu pusty pojemnik, powiedział: „to niech matka się za ciebie wyszczy” - przedstawia swoją wersję zdarzeń kobieta.