W miniony czwartek ulicami Szczytna i innych miejscowości naszego powiatu (całej Polski również) przeszły procesje Bożego Ciała, święta w Kościele katolickim ustanowionego w XIV w.

Chwała i dziękczynienieDo Polski zawitało ono również w owym stuleciu i to właśnie u nas jest szczególnie celebrowane. Wiele osób nie wyobraża sobie obchodów Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (to nazwa oficjalna) bez uczestnictwa w tradycyjnej procesji (fot. 1) . W jej trakcie w centrum uwagi powinien znajdować się Chrystus w postaci eucharystycznej – w monstrancji znajdującej się w trakcie przejścia pod baldachimem.

Co roku w szczycieńskiej procesji bierze udział pokaźna grupa wiernych. Kolumna rozciągnięta jest m.in. dzięki udziałowi wspólnot modlitewnych oraz dzieci pierwszokomunijnych sypiących po drodze kwiaty (fot. 2). W niektórych miejscowościach naszego kraju bardzo duży nacisk kładzie się właśnie na owo zdobienie trasy. Tak jest np. w Spycimierzu w województwie łódzkim. Dywany z kwiatów układane specjalnie z okazji Bożego Ciała wpisane są na Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

W Szczytnie trasa procesji przez lata rozpoczynała się w kościele Wniebowzięcia NMP. Uczestnicy szli najpierw ulicą Konopnickiej, by potem wejść w ulice 1 Maja i Odrodzenia, a całość zakończyć mszą świętą na placu Juranda. W 2019 r. ów schemat zmieniono. Obecnie punkt docelowy stanowi kościół Świętego Brata Alberta (fot. 3). Po drodze procesja zatrzymuje się przy czterech stacjach, na których są odczytywane fragmenty Ewangelii i zanoszone modlitwy. W tym roku po raz ostatni w szczycieńskiej procesji (co najmniej na razie) uczestniczył ks. Dawid Hulecki  (fot. 4), wikariusz parafii WNMP. Od lipca swoją posługę będzie sprawował w Ostródzie.

 

LATO JUŻ Z NAMI

Mamy kilka wiadomości – dobrych i złych. Zacznijmy od tej dobrej: rozpoczęło się lato. Stało się to formalnie w bardzo wczesny sobotni poranek. Akurat ów dzień do pewnego momentu wyglądał naprawdę ładnie, było cieplej niż zazwyczaj, a na nieotwarte jeszcze oficjalnie kąpielisko w Szczytnie ściągnęło trochę osób spragnionych opalania i kontaktu z wodą (fot. 5) . Potem niebo zasnuło się chmurami i owa sympatyczność gdzieś znikła. Na półtorej godziny przed zachodem słońca naturalnego światła było niezbyt wiele (fot. 6). A propos zachodów i wschodów słońca – dni robią się powoli coraz krótsze, niestety. Akurat w minioną sobotę, gdy dzień był faktycznie najdłuższy, nie dało się ze względu na zachmurzenie owego rekordu do końca poczuć. W Szczytnie słońce zachodzi najpóźniej o 21.09. Taki stan utrzymuje się faktycznie przez parę dni, dzień skraca się niejako od początku, gdyż powoli przesuwany jest wschód słońca. Na obserwowanie najpóźniejszego zachodu najlepiej wybrać się, rzecz jasna, nad morze, a konkretnie do Świnoujścia. Tam na samym początku lata słońce zachodzi dopiero o 21.39. Z kolei najwcześniej to zjawisko zaobserwujemy w tym czasie w Bieszczadach. Na południu Polski dzień trwa – w stosunku do tego znad morza – o mniej więcej godzinę krócej.

Przed nami trzy miesiące teoretycznie wyższych temperatur i ładniejszej aury. Zdecydowanie warto ten szczególny czas jak najlepiej wykorzystać.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.