W Polsce międzywojennej kontynuowany był ustrój społeczno – ekonomiczny z przeszłości. Nie została przeprowadzona reforma rolna. Przetrwał więc system włościańsko – szlachecki, utrzymujący w biedzie lud wiejski, a w korzystniejszej sytuacji element szlachecki. Moja mama, widząc wyższy poziom życia szlachty, zawsze marzyła o posiadaniu własnego kawałka ziemi. Stało się to faktem dopiero po latach, w Rańsku w powiecie szczycieńskim.

POSŁUGA U BOGATYCH GOSPODARZY
Wiele biednych rodzin chłopskich decydowało się w II Rzeczpospolitej na okresowe przekazywanie swoich dzieci do posług w bogatszych gospodarstwach. Istniała taka konieczność, ponieważ rodziny chłopskie miały liczne potomstwo. Dlatego moja mama zimą chodziła do szkoły, a latem znajdowała miejsce u kuzynostwa swej matki, Szewczaków, którzy specjalizowali się w uprawie cebuli. Rodzina babci w biedzie dotrwała w Woli Włościańskiej do wybuchu wojny.
WEJŚCIE BOLSZEWIKÓW
Podobny los spotkał mojego ojca. Mając 11 lat, trafił do właścicielki majątku hrabiny Krasińskiej. Kiedy w 1920 r. tereny te zaczęli zajmować bolszewicy, właścicielka majątku schowała się przed nimi, prosząc ojca, żeby nie mówił gdzie jest. Tymczasem dwóch kozaków wpadło do sadu, chcąc posilić się owocami. Sad był ogrodzony i Rosjanie nie zauważyli rogatego kozła. Jeden wspiął się na drzewo, a drugiego kozioł ugodził rogami i w efekcie został zastrzelony.