W miniony piątek już od godzin rannych mocno przygrzewało słońce, by w południe wręcz palić.
Miasto przygotowało się na tego typu ewentualność i zainstalowało dwa zraszacze w centrum grodu. Jeden nad wejściem na plac Juranda od strony ul. Sienkiewicza, drugi w pasażu Klenczona. Niestety, gdy żar lał się z nieba, z urządzeń tych nie tryskała najmniejsza strużka wody.
PARKOWANIE NA PRZYSTANEK
Jak to bywa w piątki, zwłaszcza gdy dopisuje pogoda, ruch samochodowy w mieście jest ogromny – turyści jadą nad jeziora. Wielu z nich zatrzymuje się wtedy na chwilę w Szczytnie, by coś dokupić. Niektórzy nawet zwiedzają miasto, najczęściej udając się do zamkowych ruin. No i jest wówczas problem gdzie zaparkować auto. Najlepiej jak najbliżej, czyli na ul. Sienkiewicza, nie zważając, albo ignorując znaki drogowe, wskutek czego mamy to, co mamy. W godzinach południowych całkowicie zastawiono samochodami przystanek autobusowy przy parku Klenczona. Policji czy straży miejskiej nie zauważyliśmy. Akurat funkcjonariusze nie muszą wszystkiego widzieć, ale od czego jest monitoring?
SPOSÓB NA DZIURĘ?
Po ulewnym deszczu, który spadł na początku minionego tygodnia, zapadł się chodnik obok jednej z posesji przy ul. Władysława IV. Poinformował nas o tym nasz Czytelnik, stawiając hipotezę, że w tym miejscu już w trakcie układania płytek chodnikowych niewłaściwie zagęszczono podłoże. Jakby z tym zagęszczaniem nie było, dziura w chodniku rzeczywiście powstała i to całkiem spora. W dodatku czeluść w ziemi jest większa niż to widać na fotografii – część płytek wisi prawie w powietrzu, trzymając się jedynie na słowo honoru.Na drugi dzień zjawiliśmy się na ul. Władysława IV ponownie, sądząc, że zastaniemy tam brygadę naprawiającą chodnik. Nic z tego – przed dziurą ustawiono element ostrzegawczy i tyle.