W jaki sposób powstawały gliniane garnki, jak nasze prababcie tkały na krosnach lub przędły na kołowrotkach - tego wszystkiego można się było dowiedzieć podczas ósmej edycji Jarmarku Mazurskiego. Jak co roku spotkanie z kulturą ludową regionu przyciągnęło wielu mieszkańców i turystów, chcących poznać zapomniane rzemiosła i spróbować tradycyjnych potraw.

Coś dla ducha i ciała

KOLOROWE STRAGANY

W piątek 11 sierpnia na dziedzińcu ratusza odbył się VIII Jarmark Mazurski zorganizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Muzeum w Szczytnie przy wsparciu miejskiego samorządu. Idea corocznej imprezy wywodzi się z chęci kultywowania i promowania regionalnej tradycji, twórców ludowych, wyławiania ukrytych talentów rzemieślniczych. Stragany na dziedzińcu jak zawsze były bardzo kolorowe i niepowtarzalne. Każdy z nich prezentował inne produkty, stanowiące efekt wielogodzinnej, sumiennej pracy oraz talentu. Na stoiskach można było znaleźć m.in. wyroby pszczelarskie, tkackie, rzeźby z drewna, wyroby z wikliny, witraże, kwiaty z bibuły oraz hafty inspirowane regionalnymi wzorami.

ZAPOMNIANY KOŁOWROTEK

Jarmark to także doskonała okazja do bezpośredniego spotkania z ludowymi twórcami, którzy chętnie zdradzają zwiedzającym tajniki swojego rzemiosła i opowiadają o dziedziczonych często od pokoleń zamiłowaniach. Spadkobierczynie tradycji rodzinnej, Małgorzata Hirsch wraz z córkami pochodzą z Wielbarka i zajmują się hafciarstwem. Jak twierdzą, owa pasja uczy cierpliwości, której nabywa się przez długie lata. Z kolei Janusz Ciurkowski z Wesołowa, jako artysta malarz, a z zawodu fotograf, utrwala piękno naszego regionu, malując na drewnie pejzaże. Swoje zdolności manualne prezentował podczas jarmarku na żywo, wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród odwiedzających dziedziniec. Na jednym ze stoisk można było podziwiać prace Krystyny Tarnackiej z Lidzbarka Warmińskiego, która zdobi lokalnymi motywami porcelanę, drewno i jajka.

- Pracami ręcznymi zajmowano się w moim domu od zawsze, choć jako dziecko nie podzielałam tej rodzinnej pasji - wspomina.

Dopiero po latach doceniła nabyte wtedy umiejętności i teraz z dumą chwali się nimi m.in. na podobnych do szczycieńskiego jarmarkach.

Wielbiciele naturalnego piękna gromadzili się przy stoisku Ewy i Jarosława Zdanowiczów z Prejłowa, sprzedających spreparowane motyle dzienne i nocne - wszystkie występujące w naszym rejonie. W ich kolekcji znalazł się też jeden imponujący okaz pochodzący aż z Japonii.

Już po raz kolejny udział w jarmarku wzięli twórcy działający przy Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, którzy prezentowali tradycyjne rzemiosło przy pomocy oryginalnych, niemal zapomnianych już sprzętów, takich jak kołowrotek, krosna, koła garncarskie. Największe zaciekawienie urządzenia te wzbudzały u najmłodszych. Dzieci próbowały też własnych sił w lepieniu i zdobieniu naczyń z gliny.

Z MYŚLĄ O SMAKOSZACH

Spotkania z kulturą ludową na dziedzińcu ratusza to także frajda dla podniebienia. Z myślą o smakoszach przygotowano stoiska z produktami typowymi dla sąsiadujących z Mazurami regionów, np. piwo zbożowe, kozicowe (z jagód jałowca), kwas chlebowy, pierogi z kapustą, jarzębiną, czarnym bzem, konfitury z płatków i owoców róży, pigwy, a także mało znany specyfik - syrop z mniszka lekarskiego. Nieco mniej wybredni mogli się delektować chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym.

Podczas kilkugodzinnego targu, przez dziedziniec zamkowy przewinęło się wielu turystów i pasjonatów kultury, w tym również z zagranicy.

- Rokrocznie na jarmark przybywa grupa stałych bywalców, zainteresowanych tematami ludowymi. Nie zależy nam na tym, aby zrobić z niego przedsięwzięcie masowe. Kameralna atmosfera towarzysząca imprezie jest niepowtarzalna i odpowiada zarówno właścicielom stoisk, jak i odwiedzającym - podsumowuje kustosz Muzeum Mazurskiego, Monika Ostaszewska-Symonowicz.

Odpowiednią oprawę muzyczną jarmarku, nawiązującą do ludowych klimatów, zapewniły uczestnikom zespoły Okaryna, Kurpianka i Pochodnia.

(cud, dm)

2006.08.16