Panuje powszechne przekonanie, że polska służba zdrowia jest chora. Równocześnie pojawia się wiele pomysłów jej uzdrowienia.
W mojej pamięci utkwił artykuł, który wiele lat temu napisał znany polityk Janusz Korwin Mikke. Opisując naszą służbę zdrowia w charakterystyczny dla siebie sposób, stwierdził dosadnie, że jego pies ma lepszą opiekę medyczną niż jego matka. Stwierdzenie to poparł przykładem. Gdy chciał matkę zarejestrować do lekarza usłyszał, że pacjentka musi czekać kilka tygodni. Gdy natomiast próbował zarejestrować psa do lekarza miła pani poinformowała, że pies zostanie przyjęty bez kolejki, w czasie który najbardziej pasuje właścicielowi. Na podstawie tej sugestywnej ilustracji Janusz Korwin Mikke udowadniał, że za całe zło odpowiedzialny jest Narodowy Fundusz Zdrowia, który „ograbia” obywateli z ich pieniędzy, marnotrawi je i nie zapewnia usług medycznych jakich obywatele potrzebują. Polityk proponuje więc, aby rozwalić „złodziejski” system, pieniądze pozostawić ludziom i pozwolić, aby sami decydowali jakiemu lekarzowi chcą zapłacić za poradę lekarską. Dlatego też polityka tego określa się mianem antysystemowego. Niezwykłą rzeczą jest to, że taka argumentacja trafia do coraz większej liczby osób i w ostatnim okresie coraz więcej Polaków zaczyna popierać polityków antysystemowych. Tym jednak, którzy w najbliższych wyborach chcieliby na nich głosować chciałbym uświadomić, że tylko nieliczne psy mają opiekę taką jak pies bogatego polityka. Większość podwórkowych „burków”, gdy zachoruje zdycha pod płotem bez żadnej pomocy. Powierzenie zatem takim politykom zadania uzdrawiania polskiej służby zdrowia doprowadzi do tego, że bogaci obywatele będą mieli doskonałą opiekę, a większość biednych pozostanie bez jakiejkolwiek pomocy.