Dla 19-latka sam start w igrzyskach olimpijskich to wielkie przeżycie, ale Konrad Bukowiecki, który w niejednej imprezie rangi mistrzowskiej już wystąpił, ambicje miał większe. Przygoda w Rio skończyła się na zakwalifikowaniu do szerokiego finału.

Debiut ze spalonym finałem
Konrad Bukowiecki z nadziejami na olimpijski medal musi poczekać do kolejnych igrzysk

W gronie ponad 30 kulomiotów, którzy wystąpili w eliminacjach olimpijskiego konkursu, znalazło się aż trzech Polaków. Najsłabiej wypadł Michał Haratyk, najdalej miotający z naszych w tym roku. W Rio pchnął poniżej 20 m i odpadł. Najlepiej z grona Polaków spisał się szczytnianin Konrad Bukowiecki. Pierwszą próbę wprawdzie spalił, ale w drugiej uzyskał 20,71 m (dało mu to 6. miejsce) i mógł już myśleć o finale. W dwunastce najlepszych znalazł się także Tomasz Majewski.

- W pierwszej kolejce, kiedy wszedłem do koła, moje nogi gdzieś zniknęły. Fajnie, że się udało przepchnąć to duże Q (Q, czyli uzyskanie kwalifikacji – przyp. red.) - tak Konrad Bukowiecki skomentował pierwszą, udaną część olimpijskiego występu.

Byłoby jeszcze fajniej, gdyby zawodnikowi Gwardii udało się dostać do ósemki, czyli wąskiego finału. Było to z pewnością w jego zasięgu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.