Burzliwy przebieg miały konsultacje społeczne dotyczące planowanej budowy południowej obwodnicy Szczytna. Uczestniczący w nich mieszkańcy podszczycieńskich wsi i osiedli podawali w wątpliwość celowość inwestycji, argumentując swoje stanowisko tym, że nie znają prognoz dotyczących zmniejszenia natężenia ruchu po jej realizacji. - Musimy godzić się na coś, nie wiedząc nawet, czy przyniesie nam to jakikolwiek pożytek – mówią.

Dla kogo ta obwodnica?

WSTĘPNY HARMONOGRAM

Konsultacje dotyczące budowy obwodnicy Szczytna w ciągu drogi krajowej nr 53 odbyły się w czwartek 23 września. Była to już ich druga tura, pierwsza miała miejsce w styczniu. Przedstawiciele inwestora, GDDKiA oraz autorzy projektu przyszłej inwestycji z firmy JK Projekt z Poznania spotkali się najpierw z radnymi, a potem z mieszkańcami. Zgodnie z orientacyjnym harmonogramem zadań związanych z budową obwodnicy, do końca tego roku mają być sfinalizowane prace studialne nad wskazaniem wariantu inwestycyjnego. W pierwszym kwartale przyszłego roku planowane jest złożenie wniosku o wydanie decyzji środowiskowej, a w czwartym jej uzyskanie. Jeśli to doszłoby do skutku, na początku 2012 roku inwestor mógłby ogłosić przetarg na wykonanie koncepcji programowej i projektu budowlanego. Kolejny etap to uzyskanie decyzji na realizację inwestycji drogowej, wycena nieruchomości i postępowanie w sprawie ustalenia wysokości odszkodowań oraz procedury przetargowe. Wszystko to miałoby nastąpić w 2014 roku. Rozpoczęcie robót budowlanych planuje się w 2015 r., a ich zakończenie w 2017/2018 r. Projekt związany z obwodnicą Szczytna nie ma na razie zapewnionego finansowania.

- Podane terminy oznaczają gotowość do realizacji zadania pod warunkiem uzyskania środków na ten cel. Mimo to przystępujemy do przygotowania dokumentacji projektowej – informował podczas konsultacji Karol Głębocki, rzecznik olsztyńskiego oddziału GDDKiA. W kosztach opracowania dokumentacji partycypują Gmina Miejska Szczytno, Gmina Szczytno, starostwo powiatowe oraz Urząd Marszałkowski. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, ile pochłonęłoby całe zadanie. Wstępne szacunki mówią o kwocie rzędu 200 – 250 mln złotych.

CZTERY WARIANTY

Południowa obwodnica Szczytna ma mieć około 11 – 13 kilometrów. Jej początek planowany jest na wlocie drogi krajowej nr 53 do miasta w obrębie geodezyjnym Korpele (w pobliżu skrzyżowania dróg krajowych nr 53 i 58), a koniec na wylocie drogi nr 53 ze Szczytna w kierunku Ostrołęki. Bezpośredni dostęp do nowej drogi stanie się możliwy poprzez skrzyżowania (węzły). Mają być one oświetlone, a skrzyżowania z liniami kolejowymi, drogami powiatowymi i gminnymi zostaną wyposażone w przejazdy w dwóch poziomach. Wzdłuż obwodnicy powstaną drogi dojazdowe zapewniające obsługę komunikacyjną przyległego terenu. Nie będzie za to bezpośrednich zjazdów. Obecnie brane są pod uwagę cztery warianty przebiegu obwodnicy, wszystkie omijają granice miasta. Decyzję dotyczącą wyboru realizowanego rozwiązania podejmie Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie.

MAŁO ARGUMENTÓW „ZA”

Planowana inwestycja wzbudza duże emocje. O ile w trakcie czwartkowych konsultacji z radnymi nie padło wiele uwag, o tyle spotkanie z mieszkańcami miało znacznie wyższą temperaturę. Szczególne zaniepokojenie panuje wśród właścicieli domów i działek znajdujących się w Nowym Gizewie oraz Rudce. Część osób wyrażało obawy związane z odległością drogi od ich posesji oraz przyszłych dojazdów do nieruchomości. Niektórzy nie mogą się pogodzić z faktem, że mogą utracić działki na rzecz planowanej budowy, a taką ewentualność przewiduje nowa specustawa pozwalająca na odebranie gruntów opornym właścicielom. W trakcie dyskusji pojawiły się także głosy podające w wątpliwość sens całej inwestycji. Mieszkańcy chcieli się dowiedzieć, jaki będzie z niej pożytek, bo, jak twierdzą, nikt do tej pory skutecznie ich o tym nie przekonał. W związku z tym domagali się konkretnych danych dotyczących stanu natężenia ruchu po wybudowaniu drogi.

- Ta inwestycja zakłóci nam spokój. Musimy się na nią zgodzić, bo nie mamy wyjścia, a tak naprawdę nie wiemy, komu to w ogóle będzie służyło – mówili. Według nich za mało jest argumentów za realizacją zadania.

- Największe korki w Szczytnie powodują sami mieszkańcy, a nie ruch tranzytowy biegnący przez miasto, a to z myślą o nim buduje się przecież obwodnicę – zwracała uwagę jedna z mieszkanek. W czasie spotkania prognoz dotyczących zmniejszenia natężenia ruchu nie jednak nie podano. - Dla kogo to w ogóle budujecie? - dopytywali uczestnicy konsultacji.

WĄTPLIWOŚCI LOTNISKOWE I EKOLOGICZNE

Nie wszystkich przekonał też argument o tym, że planowana inwestycja ułatwi dojazd do lotniska w Szymanach.

- Uważam, że ten cały projekt to jeden wielki chłam. Będzie taka sama klapa, jak otwarcie lotniska w latach 90. – irytował się inny mieszkaniec. Według niego uruchomienie portu lotniczego nie jest wcale takie pewne. Dlatego budowa obwodnicy południowej tylko ze względu na dojazd do Szyman nie ma logicznego uzasadnienia. Mieszkańcy mieli też uwagi dotyczące lokalizacji przyszłej drogi. Ich zdaniem biegłaby ona po terenach służących obecnie szczytnianom do rekreacji i wypoczynku.

- Te miejsca to taki zielony zakątek Szczytna. Czy ktoś, kto projektował obwodnicę, miał to na względzie? - pytali. Przykładem jest chociażby niedawno wybudowana ścieżka pieszo-rowerowa do Rudki. W razie realizacji zadania zostałaby ona w jednym miejscu przecięta drogą, co, według uczestników konsultacji, zwiększyłoby niebezpieczeństwo jej użytkowników.

ODETNĄ NAS OD ŚWIATA

Jeszcze inny problem ma mieszkająca w byłej leśniczówce na Korpelach Marianna Sierak i jej rodzina. Każdy z wariantów budowy obwodnicy przewiduje odcięcie jej posesji od obecnej drogi gruntowej łączącej zabudowania z ul. Leśną i konieczność kilkukilometrowego objazdu lasem. Dla pani Marianny oraz jej bliskich, oznacza to duże utrudnienia, z którymi mieszkanka nie może się pogodzić.

- Mam dwoje małych wnucząt, jak one będą jeździć do szkoły? - zastanawia się kobieta, która wraz z mężem w byłej leśniczówce mieszka już od 35 lat. Niedawno wykupili nieruchomość od nadleśnictwa, sądząc, że w tym cichym i urokliwym zakątku na skraju lasu będą mogli nadal spokojnie żyć. Sąsiednią działkę przekazali synowi, a on pobudował tu dom. Teraz Sierakowie nie wyobrażają sobie, by do miasta musieli dostawać się okrężną drogą. Boją się, że kiedy powstanie obwodnica, nie dotrze do nich w porę karetka czy straż pożarna. Zwracają też uwagę, że projektanci inwestycji w ogóle nie wzięli pod uwagę potrzeb pieszych i rowerzystów, zapominając zupełnie o odpowiednim zorganizowaniu im w tym miejscu odpowiedniej komunikacji z miastem. Dlatego, jak zapowiada pani Marianna, będą walczyć o to, by inwestor zapewnił im dojazd taki jak dotychczas.

- Nie chcemy żadnych złotych gór, tylko niech nam zrobią jakiś przejazd przez obwodnicę – mówi.

Ewa Kułakowska/fot. E. Kułakowska, M.J.Plitt