Od początku przemian ustrojowych powiat szczycieński, poza jednym wyjątkiem, nie potrafi wprowadzić do parlamentu swojego przedstawiciela. Dlaczego, skoro udaje się to Ełkowi, czy Ostródzie? Swoich reprezentantów po raz kolejny będą tam mieli także mieszkańcy Mrągowa i Pisza.

Dlaczego nie stać nas na posła?

ZABRAKŁO GŁOSÓW U SWOICH

Wybory parlamentarne za nami. W składzie nowego sejmu i senatu znalazło się 22 przedstawicieli Warmii i Mazur. Wśród nich są posłowie i senatorowie wywodzący się m. in. z powiatów: mrągowskiego – Antoni Gosiewski, ostródzkiego – Bogusława Orzechowska i Zbigniew Babalski, ełckiego – Małgorzata Kopiczko i Wojciech Kossakowski oraz piskiego – Jerzy Małecki. Próżno w tym gronie szukać ludzi na trwale związanych z powiatem szczycieńskim. Tak już jest od 25 lat, czyli zmiany ustroju w Polsce. Wyjątek stanowi jedna kadencja w sejmie Adama Krzyśkowa, w latach 2007-2011.

W tym roku kilkoro mieszkańców naszego powiatu znalazło się na listach największych partii, w tym tych, które przekroczyły wymagany próg – PiS, PO, PSL, Kukiz `15 (w okręgu olsztyńskim przypadła im liczba mandatów, odpowiednio: 4, 3, 2, 1, 1). Teoretycznie największe szanse z nich miał szef powiatowych struktur PiS Szczepan Olbryś, prezes SKOK-u im. Brata Alberta w Szczytnie. Otrzymał, co sam przyznaje, bardzo wysokie, piąte miejsce na liście swojej partii. Od wyborców w całym okręgu uzyskał – 3635 głosów, co dało mu dopiero ósmy wynik na liście. Do zdobycia mandatu zabrakło 1,5 tys. głosów. To wcale nie było poza zasięgiem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.