Sylwia Brzezińska z Leleszek po operacji usunięcia torbieli dostała silnego krwotoku z ust. Załoga karetki pogotowia z Pasymia, która przyjechała do kobiety, uznała jednak, że nie ma potrzeby przetransportowania jej do szpitala. Pacjentkę zawiózł tam mąż, kiedy omal nie udusiła się skrzepami krwi.
NIE TAKIE KRWOTOKI WIDZIAŁA
Sylwia Brzezińska mieszka na kolonii Leleszek. W październiku kobieta przeszła operację usunięcia torbieli. Na kilka dni przed zaplanowaną kontrolą lekarską, gdy była w domu sama z dziećmi, bardzo źle się poczuła. - Kiedy wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, krew dosłownie chlusnęła mi z ust – opowiada pani Sylwia. Starszy syn kobiety zadzwonił po pogotowie. Przed jego przyjazdem do domu wrócił także mąż pani Sylwii. - Powiedziałam załodze karetki, że czuję, jak krew leci mi do gardła – opowiada kobieta. Wtedy pielęgniarka za pomocą przyniesionej z kuchni łyżki sprawdziła, czy krwawienie trwa. Zmierzyła też pacjentce ciśnienie. Okazało się, że jest bardzo wysokie. - Pani uznała jednak, że to pewnie z powodu zdenerwowania – mówi pani Sylwia.