O blisko 1 mln zł więcej niż zakładano będzie kosztować drugi etap budowy ścieżki rowerowej na nieczynnej linii kolejowej do Biskupca. Władze powiatu tłumaczą, że powodem jest konieczność wykonania dodatkowych prac, których nie można było przewidzieć na etapie projektowania inwestycji. Wątpliwości budzi też to, że ścieżka będzie miała tylko dwa metry szerokości, podczas gdy jej początkowy odcinek jest o metr szerszy.
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o postępach w budowie drugiego etapu ścieżki rowerowej biegnącej przez teren gminy Dźwierzuty po dawnej linii kolejowej do Biskupca. Wartość umowy wraz z aneksem to 6,5 mln zł, czyli blisko o 1 mln zł więcej w stosunku do zawartej w lipcu ubiegłego roku umowy z wykonawcą zadania, firmą STRABAG. Skąd taki wzrost kosztów? Wicestarosta Jerzy Szczepanek tłumaczy, że w trakcie realizacji inwestycji pojawiła się konieczność wykonania robót dodatkowych, których na etapie projektowania nie dało się przewidzieć. Jako przykład podaje choćby zakrzaczenia. - Musimy pamiętać, że projekt tej ścieżki został zrobiony w 2016 r. Od tamtej pory minęło już pięć lat, a wiadomo, jak przez tak długi czas mogą urosnąć krzaki – mówi wicestarosta. Do tego doszła jeszcze kwestia podłoża. - Dopóki leżał tam tłuczeń, to ono się jeszcze trzymało. Kiedy jednak kolej go zdjęła okazało się, że na niektórych odcinkach jest dużo gliny. Jeśli byśmy nie wymienili tam podłoża, to asfalt zacząłby pękać – wyjaśnia Jerzy Szczepanek.