Strażacy ochotnicy z Rum oraz lokalna społeczność są zbulwersowani. Dwie działki, które przed laty dużym wysiłkiem zaadaptowali, tak by mogły na nich ćwiczyć trzy działające tu drużyny strażackie, wójt Szydlik zamierza teraz sprzedać. – Nasi mieszkańcy nie rozumieją tej decyzji. Czują się wykorzystani i oszukani – mówi sołtys Joanna Kubicka.

Dlaczego wójt niszczy zapał mieszkańców?
Teren, który przez lata służył strażakom z Rum do przeprowadzania ćwiczeń, dziś porasta wysoka trawa. Ochotnicy zostali pozbawieni prawa do użytkowania tego miejsca. Czy radni gminni staną po ich stronie?

CAŁY WYSIŁEK NA MARNE

Rumy to druga pod względem liczby mieszkańców miejscowość w gminie Dźwierzuty. Życie toczy się tu spokojnym rytmem i skupia wokół miejscowej szkoły podstawowej, prężnie działającej rady sołeckiej inicjującej wiele wydarzeń społeczno-kulturalnych oraz ochotniczej straży pożarnej liczącej blisko 60 członków. Prowadzą oni zajęcia w trzech drużynach: młodzieżowej, męskiej i kobiecej. Ta ostatnia jest chlubą Rum, bo od 15 lat nie ma sobie równych w powiecie. To nie przypadek. - We wsi trudno byłoby znaleźć rodzinę, której członek nie jest w jakiś sposób związany z ochotniczą strażą - zauważa Joanna Kubicka, sołtys Rum. - Mój teść jest strażakiem i córka też – mówi z dumą i podkreśla, że płynie z tego samo dobro.

Osiągnięcia strażaków są możliwe dzięki przychylnej, budowanej tu od lat atmosferze wokół OSP. Przed laty, jeszcze za rządów wójta Frączka, strażakom udało się pozyskać dwie przyległe do szkolnej posesji działki gminne o łącznej powierzchni 1,2 ha, które zaadaptowano na miejsce do ćwiczeń. Tylko pod tym warunkiem, zgodzili się je przekazać na ten cel ich dotychczasowi użytkownicy – nauczyciele, mający tu swoje ogródki. - Na tych działkach pracowaliśmy własnymi ciągnikami przez miesiąc, pomocna też była gminna koparka udostępniona przez wójta. Wywieźliśmy stąd 300 przyczep ziemi. Teren zaoraliśmy, wyrównaliśmy i zasialiśmy trawę. Od tego czasu systematycznie ją kosiliśmy i pielęgnowaliśmy, żeby ochotnicy mogli tu bezpiecznie prowadzić ćwiczenia – mówi Bogdan Jarząbek.

- We wsi trudno byłoby znaleźć rodzinę, której członek nie jest związany w jakiś sposób z ochotniczą strażą – mówi sołtys Joanna Kubicka. - Mój teść jest strażakiem i córka też (na zdjęciu obie panie)

Tymczasem cały ten wysiłek może pójść na marne. Kilka miesięcy temu nie tylko strażaków ochotników, ale i pozostałych mieszkańców Rum poruszyła zapowiedź wójt Marianny Szydlik, która chce wykorzystywane przez członków OSP działki sprzedać. Na złożony przez strażaków wniosek w sprawie przedłużenia umowy ich użyczenia o kolejne lata odpowiedziała odmownie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.