Jacek Szewczak zajął trzecie miejsce w silnie obsadzonym Challenge Cup w Słowenii. Walkę decydującą o udziale w pojedynku finałowym przegrał jednym punktem.

Do szczęścia zabrakło niewiele

W zawodach uczestniczyli reprezentanci 11 państw, między innymi z Francji, Chorwacji, Austrii i Hiszpanii. Szewczak wystartował w swojej „koronnej” kategorii 94 kg. Pierwsze walki z zawodnikami ze Słowenii i z Rumunii wygrał bez najmniejszych problemów. Schody zaczęły się w pojedynku półfinałowym, w którym rywalem szczytnianina był brązowy medalista MŚ Mirko Ikic z Chorwacji. - Na 30 sekund przed końcem przegrywałem 0:10. Doprowadziłem do stanu 9:10. Sędziowie nie zaliczyli mi trzech kolejnych akcji i przegrałem.

Warto dodać, że Szewczak wygrał z Ikicem dwa lata temu, gdy pojedynki trwały dłużej niż obecnie.

Chorwat znalazł swojego pogromcę w ostatniej walce, w której lepszy był Francuz Vincent Parisi. Szewczak musiał zadowolić się trzecim miejscem (2 lata temu w Słowenii wygrał). W decydującej walce pokonał w stosunku 13:6 reprezentanta gospodarzy Laha. Na trzecim stopniu podium stanął na zakończenie Challenge Cup także brat Jacka Szewczaka Tomasz, startujący w kategorii + 94 kg.

***

Szczytnianin wrócił do kraju trochę niepocieszony, powodem do zadowolenia może być jednak fakt, że Szewczakowi udało się „rozkręcić” sekcję ju-jitsu w jego miejscu pracy. W chwili obecnej zapisanych jest do niej około 50 studentów WSPol.

(gp)