Kto raz zjawi się w Szuci – ten z radością tam powróci. Społeczność tej urokliwej miejscowości zorganizowała niezwykle atrakcyjne

„DNI SZUCI I NOWEGO BOROWEGO”.

Do Szuci każdy wróci

W miniony weekend w Szuci było gwarno, tłoczno i wesoło. Do mających już czteroletnią tradycję obchodów, w tym roku ze swoją pomocą i sołeckimi finansami przyłączyło się Nowe Borowe. Fuzja okazała się trafiona, a wspólne środki dwóch sołectw wsparte hojnością licznych sponsorów pozwoliły nadać świętu wyjątkową oprawę. A było w czym wybierać, bowiem organizatorzy, mając do dyspozycji boisko, doskonale wyposażoną świetlicę wraz ze zlokalizowaną tuż obok niej estradą atrakcji zaproponowali moc. Były występy artystów, gry, zabawy, konkursy, mecz piłki nożnej. Każdy znalazł coś dla siebie. Warto wspomnieć, że dzieci przemieniły się w malarzy, przenosząc na papier piękno otaczającej przyrody; mężczyźni demonstrowali swoje siły w nietypowej konkurencji i bili rekordy w rzucie broną; panie z chęcią prezentowały celność w rzucie patelnią w chłopa, którego na szczęście udawała kukła. Dużym powodzeniem cieszyło się stoisko Nadleśnictwa Jedwabno. Szczególne zainteresowanie wśród dzieci wzbudzały kręciołki z drzewami i zwierzętami.

Na wijącej się w niedalekim sąsiedztwie rzece Omulwi rywalizowały osady kajakowe. W dwóch turach ścigali się

reprezentanci sołectw, a po nich przedsiębiorców. Zawody tak przypadły do gustu uczestnikom, że organizatorzy zastanawiają się, czy na stałe nie wpisać ich do swojego kalendarza imprez.

Spotkaniu towarzyszyły loteria i kiermasz, podczas którego oferowano smakowite, domowe jadło a środki z jego sprzedaży przeznaczono na szczytne cele m.in. na wsparcie powodzian, pomoc pogorzelcom z sąsiedniej wsi, wreszcie remont dachu świetlicy i estrady.

Marianna Barańska – sołtys Szuci, która wzięła na siebie najtrudniejsze zadanie – pozyskiwanie środków od sponsorów na sfinansowanie święta – czuwając nad przebiegiem obchodów sama przemieniła się w sprzedawcę. Takiej operatywnej szefowej nie można odmówić i pajdę chleba grubo posmarowaną smalcem z kiszonym ogórkiem trzeba kupić i zjeść, nawet jeśli cholesterol niepoprawnie skoczy do góry. Pani sołtys, pochwalając wspólne działania, z satysfakcją mówiła o wielkim zaangażowaniu całej społeczności, która doskonale rozumie, że zarówno baza jaką dysponuje, bliskość atrakcyjnej rzeki to walory warte wykorzystania.

Nie szczędzono też słów uznania Sławomirowi Ambroziakowi – organizatorowi gier i zabaw.

Serdeczna i niepowtarzalna atmosfera to kolejne atuty uroczystości integrującej wszystkich uczestników. Takie spotkania nie tylko łączą, ale pozwalają wskrzesić klimat przeszłości i sprawiają, że warto porzucić telewizor i wygodny fotel, by świetnie bawić się z innymi na łonie natury. A kto raz zjawi się w Szuci, ten z radością tam powróci…

GS-K