Lubię oglądać program Wojciecha Cejrowskiego „Boso przez świat”. Nie zawsze zgadzam się z jego poglądami, ale cenię jego wnikliwość, z jaką przedstawia rzeczywistość. W jednym z odcinków zostało ukazane życie ludzi w lasach Nowej Gwinei.
Ekipa telewizyjna udała się wraz z tubylcami na polowanie. Gdy myśliwy upolował ptaka wielkości wróbla, który po oskubaniu był naprawdę niewielki, Wojciech Cejrowski pokazał go do kamery i zadał widzom pytanie – czy takim ptaszkiem można się najeść? Zrobił pauzę i po chwili udzielił zaskakującej odpowiedzi. Można – oni tak jedzą i żyją. To my w krajach zachodnich straciliśmy wszelki umiar i obżeramy się bez opamiętania. Zastanowiłem się nad tymi słowami. Rzeczywiście człowiek niewiele potrzebuje jedzenia. Wielokrotnie słyszę od pacjentów zdanie: – „Doktorze, ja tak mało jem i nie mogę schudnąć”. Osoby, które zaczynają liczyć kalorie i próbują ćwiczyć na siłowni ze zdumieniem odkrywają, jak dużo wysiłku trzeba włożyć i jak wiele potu wylać, aby spalić kalorie z pączka, który zjadło się między posiłkami. Jednak myślenie, że wystarczy ograniczyć ilość jedzenia, aby mieć zgrabną sylwetkę i być zdrowym nie jest do końca właściwe. Pamiętam wykład na temat żywienia w otyłości, którego słuchałem na szkoleniu w ubiegłym roku.
Pani Profesor na początku przedstawiła, jak wielkim zagrożeniem dla zdrowia jest otyłość, a następnie pokazała na podstawie badań naukowych, że odchudzanie prowadzi do innych zagrożeń związanych z niedoborami witaminowymi, na jakie narażają się osoby, które zaczynają mniej jeść. Ja, podobnie jak ponad stu lekarzy, którzy uczestniczyli w szkoleniu słuchaliśmy wykładu z rosnącym niepokojem. Pani Profesor bardzo wyraźnie pokazała, że pacjenci, którzy się odchudzają zaczynają cierpieć z powodu niedoboru witamin i soli mineralnych. Czy to znaczy, że lepiej się nie odchudzać i żyć z otyłością?